- Tak być nie może! - wykrzyknął w całej swojej frustracji blondyn, podnosząc się nagle z łóżka.
Całe cztery miesiące wcześniej przydarzyło mu się coś, czego wyczekiwał od momentu, kiedy po raz pierwszy przekroczył drzwi seulskiego liceum dla muzycznie uzdolnionych i zobaczył w tłumie jego ciemną czuprynę. To było jak strzał. W jednej chwili myślał o nadchodzących zadaniach, a w następnej już obmyślał plan uwiedzenia tego przystojnego drugoklasisty. I udało mu się to.
Noc była wyjątkowo ciepła jak na wczesną wiosnę. Nieba nie zakrywała ani jedna chmurka, wprawiając w stan emocjonalnego podniecenia wszystkich fanatyków astronomii, którzy całymi stadami ruszyli na pobliskie pagórki z potężnymi teleskopami. Dlatego właśnie Jonghyun zrezygnował z uroczego pikniku na łonie natury i znalazł inne, o wiele ciekawsze miejsce.
Key nie był zbytnio zadowolony. Spał sobie w swoim własnym łóżeczku, śniąc o najmodniejszej kurteczce, jaką udało mu się zobaczyć. Właśnie wtedy, kiedy stał przy kasie i już jego marzenie - przynajmniej we śnie - miało się spełnić, ten pokręcony dinozaur wpadł do jego pokoju przez okno - de facto na drugim piętrze - i zażądał natychmiastowego wymarszu z przytulnej kołderki. Mimo wszystkich protestów i jęków poszedł ze swoim przyjacielem - w cywilizowany sposób, schodami.
Był tak zaspany, że teraz, nawet pod groźbą śmierci, nie byłby w stanie powiedzieć jakim cudem znaleźli się na dachu wieżowca. Rozbudził się dopiero na widok trzydziestu świec dookoła i czerwonego koca rozłożonego gdzieś pomiędzy tym wszystkim. Osłupiały poszedł za Jonghyunem i razem usiedli, poddając się obserwacji gwiazd. Przez chwilę panowała niezręczna cisza. Brunetowi zaczęły się pocić dłonie, a w głowie miał pustkę. W końcu jednak przełknął gulę stojącą mu w gardle i z udawanym spokojem zaczął mówić:
- Kibum, ja muszę ci coś wyznać. Proszę tylko, żebyś mnie wysłuchał do końca...
Po takiej przedmowie jego otępiały umysł nie potrafił poskładać wszystkich informacji w logiczną całość i poddał się zupełnie. Po prostu spojrzał w ciemne oczy, które tak bardzo mu się podobały i skinął mu głową, wyrażając aprobatę na kontynuowanie.
- Znamy się już od jakiegoś czasu - zaczął, a w jego głosie dało się wyczuć zdenerwowanie. - Od samego początku cię polubiłem i zawsze starałem się znaleźć czas na spotkania z tobą. Jesteś dla mnie przyjacielem, jakich na świecie mało, nie chcę cię stracić, ale... - zawiesił głos, potęgując u Key kaskadę złych przeczuć. - Cholernie mnie pociągasz i chciałbym, żebyś stał się dla mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem.
Dopiero po kilku chwilach do blondyna dotarł sens przed chwilą usłyszanych słów. Rozdziawił z zaskoczenia buzię i niemal krzyknął z radości. Tyle czasu skrywał te same uczucia przed chłopakiem, niepotrzebnie, jak się okazało. Zamrugał kilkakrotnie swoimi kocimi oczami i obserwując smutek wstępujący na przystojną twarz Jonghyuna, po prostu rzucił mu się na szyję. Łzy wzruszenia popłynęły mu po policzkach. Był w stanie powtarzać jedynie "Jongie" jak mantrę i po prostu być szczęśliwym. Leżeli razem przytuleni na kocu aż do wschodu słońca, wsłuchani w swoje oddechy i miarowe bicia serc...
I chociaż od tamtego dnia, a raczej nocy, minęły cztery miesiące, to oni ani razu się jeszcze nie całowali! Ale już Key się o to postara.
Trzęsącą się ręką podniósł telefon i wybrał z kontaktów numer swojego przyjaciela. Odczekał te trzy trwające wieczność sygnały, aż w końcu usłyszał zaspany głos bruneta:
- Zabiję cię - wycedził przez zęby. - Masz świadomość, że przerwałeś mi grę wstępną?
- Minho, ale ja mam problem - wrzasnął zirytowany pretensjami rozmówcy. - Zaraz, czy ty zboczona żabo deprawujesz właśnie mojego małego Taeminka?!
- Robiłem to, dopóki mi nie przerwałeś - warknął. - Mów, co chcesz.
- Co zrobić, żeby Jonghyun się ze mną przelizał?
Po drugiej stronie zapadła cisza, a chwilę później blondyn usłyszał dźwięczny śmiech Taemina.
- Umma - zaczął słodkim głosikiem niedoszły kochanek żabopodobnego bruneta. - Nie możesz po prostu do niego pójść i no wiesz, się z nim pobawi...- niespodziewanie ni to jęknął, ni to pisnął, przerywając swoją wypowiedź. - Minho - zawołał z protestem. - Dobra, Key, po prostu idź tam i do dzieła.
Zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, przy uchu rozbrzmiał mu sygnał przerwanego połączenia.
Starając się nie zgrzytać ze złości zębami, podniósł się z łóżka i podszedł do ogromnej szafy wypełnionej po brzegi modnymi ubraniami. Zmrużył oczy, sprawiając, że stały się jedynie wąskimi szparkami i przyjrzał się z uwagą kolekcji kolorowych spodni. Kręcił nosem, wybierając te odpowiednie. W końcu zdecydował się na mega obcisłe rurki w odcieniu jasnej zieleni, nakrapiane granatowymi odbiciami łapek kota. Następnie swoją uwagę skupił na ledwo mieszczących się wieszakach z koszulkami. Upolował ciemnoniebieską koszulę z krótkim rękawem i czym prędzej przebrał się w idealnie dobrany strój. Jak szaleć, to szaleć.
Było już późno, bliżej drugiej niż pierwszej w nocy, kiedy Jonghyun usłyszał delikatne pukanie w drzwi od strony balkonu. Zaspany na początku nie wiedział, co tak właściwie się dzieje. Dopiero, ponowny odgłos pukania uświadomił mu, że ktoś stoi na zewnątrz. Z duszą na ramieniu podszedł do szyby, a kiedy rozpoznał postać Kibuma, nawet się nie zawahał i wpuścił go do środka.
- Bummie, co się stało? - zapytał od razu przytulając chłopaka.
- Jongie - jęknął płaczliwie. - Ja tak dłużej nie mogę, rozumiesz? To mnie męczy...
- Rozumiem - westchnął smutno brunet i odsunął się od niego.
Tak miał wyglądać ich koniec. Prawie tak samo, jak się zaczął. Kilka drobnych różnic, ale kto by się tym przejmował. W tamtym momencie cały świat Jonghyuna, wszystko, co zbudował na uczuciu, które żywił do tego zwariowanego blondyna runęło zmieniając się w przytłaczającą kupkę gruzu. Ale co mógł poradzić? Jeżeli on go nie kochał, to przecież nie miał prawa go zatrzymywać. Serce nie sługa, pomyślał z goryczą.
- Jongie - usłyszał cichy szept, a chwilę później wylądował na łóżku.
Na łóżku, przygnieciony przez (jak mogłoby się wydawać) leciutkie, ale za to ponętne ciało Key. Blondyn wykorzystał element zaskoczenia i nie zwlekając musnął lekko wargami usta Jonghyuna. Chłopak pod nim zamarł.
- C-co ty robisz? - zapytał zdezorientowany.
- A jak ci się, ty przykurczony dinozaurze, wydaje? - Był wyraźnie zdenerwowany. - Przyszedłem tu, choć uwierz, wolałbym spać, bo moja skóra tego potrzebuje, wyznaję ci, że jesteś okropny, bo wcale się mną nie interesujesz, a ja się domagam czułości i co? Ty się jeszcze pytasz, co ja robię?!
Radość i ulga, jakie zagościły w sercu tego gadopodobnego chłopaka, były nie do opisania. Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu i z całych sił przycisnął do siebie Kibuma.
- Kocham cię, Bummie - powiedział i pocałował go.
Tym razem był to prawdziwy, pełen pasji i uczucia pocałunek. Taki, na który warto było czekać. Ich pierwszy, dopełniający całość związku. Leżeli później jeszcze długo, na przemian atakując swoje usta.
Sen przyszedł powoli, spadł na nich, jak długo wyczekiwana śmierć i powiódł ich w podziemny świat marzeń, gdzie zawsze już będą razem.
Wróciłam do komentowania! Tęskniłaś? ;___;
OdpowiedzUsuńCzytałam tego oneshota z uśmiechem na ustach. Zdecydowanie poprawiłaś mi humor!
Key taki nieporadny haha, żeby dzwonić do Taemina i Minho i pytać się o takie rzeczy?! Haha nie mogę z tego xDD
Mam nadzieję, że niedługo dodasz coś nowego~
Weny kochana!!
Venus~
Ps. Zapraszam do mnie! <3
Tęskniłam i to nawet nie wiesz jak bardzo :)
UsuńCo do Key... czasem trzeba zmienić zachowanie bohaterów o 180° żeby to wszystko nie stało się nudne. Dodać coś nowego? Kilka one shotów się pisze. Chcę skończyć wszystkie zamówienia, a potem It doesn't matter, żeby móc się na chwilę wyrwać z "szablonów" i stworzyć coś naprawdę niezwykłego ^^
W każdym bądź razie dziękuję, bo wena jak nic się przyda ;)
A i mogłabyś mi podać linka do swojego bloga? Wybacz, ale już mam problem z określeniem, który jest czyj ;)
Na początku, gdy zobaczyłam ten tytuł, to myślałam, że chcesz zawiesić bloga, czy coś... Serio, nie wiesz jak się przestraszyłam. Teraz tyle osób zawieszało (w tym ja xD ale już mi minął ten okres i wróciłam) że chyba bym się popłakała.. ;-;
OdpowiedzUsuńOkej, to, że Jong nie pocałował Key nawet raz jak już tak długo byli razem jest dla mnie śmieszne xD Po prostu zawsze wydawał mi się taki narwany i najbardziej chętny do seksu i dlatego to takie dziwne dla mnie haha. Ale rozumiem, że to zamówienie i ktoś miał taką wizję, co w sumie fajnie wyszło :D Dzwonienie do Minho, który "deprawuje" Taeminka było przezabawne haha. A potem wszystko poszło dobrze, Key przelizał się z Jongiem, Minho i Tae mieli spokój i wszyscy happy xD
Weny, weny, weny ~
http://shinee-fanfic-blog.blogspot.com/
Hah no ja tam nie wiem, czy on taki narwany. Po prostu tak jakoś wyszło ;P
UsuńDziękuję, wena zawsze się przyda ^^
Kyaaaaaaa~ Matko święta czo ja przeczytałam..?
OdpowiedzUsuńTotalnie fajowe i urocze~ Matko święta... (´・ω・`) Ahhh... rozpływam się xD
No, a dzwonienie do Minho, który był w takiej sytuacji~ Zmarłam :P
Dużo weny i fighting! :3 (*o*)\/
Ojej, jak uroczo <3 Kocham Jongkey, bo są taką słodką parą (przeważnie). Bardzo mi się podoba Twój styl, bo jak się okazało, już zawitałam kiedyś na Twoim blogu i posiałam gdzieś adres -_- Ale teraz już go zapisałam ^^ (z góry przepraszam, ale nie umiem pisać komentarzy, które nie byłyby chaotyczne i pełne feelsów, ale się postaram).
OdpowiedzUsuńPodobał mi się sposób, w który Jonghyun zaproponował związek Key, kto by pomyślał, że za dinozaurzą (?) twarzą skrywa się taki romantyk? Trochę dziwnie, że to akurat on tyle wytrzymywał bez większych czułości, ale w sumie czego się nie robi dla ukochanego <3 Kibum tak uroczo wykazuje inicjatywę *o* W ogóle, przypadł mi do gustu motyw z pukaniem w okno, jest niecodzienny :3 Życzę weny i czekam na kolejne opowiadania :3
Wiesz, im mniej składny komentarz, tym dla autora lepiej :D
UsuńTo pukanie w okno wzięło się od mojego kolegi, który najpierw uciekł przez jedno z lekcji, a potem w nie pukał :D
Dziękuję ci bardzo <3