Solowa płyta Taemina okazała się być strzałem w dziesiątkę. W rekordowym tempie osiągnęła szczyty wszelkich muzycznych rankingów w Korei, a sklepowe pułki pustoszały w mgnieniu oka. Spełnienie marzeń każdego piosenkarza.
Mimo tego sukcesu, od kilku dni maknae błyszczącego zespołu chodził jakiś przybity. Nieustanne próby pocieszenia go, podejmowane najczęściej przez Key, spełzały na niczym. Największym zdziwieniem był fakt, że blondyn odmówił nawet spożycia boskiego napoju - zwanego potocznie mlekiem bananowym - który tak uwielbiał. Cała czwórka, a w zasadzie trójka załamywała ręce.
A powód był dość oczywisty i nosił wdzięczne (lub nie) imię Minho.
Całe przygnębienie i wewnętrzna frustracja Taemina brała się z zachowania jego partnera. Od kiedy tylko w sieci ukazał się przebój młodego chłopaka, Choi jakby całkiem stracił nim zainteresowanie. Z każdej sytuacji mającej na celu bliskie spotkanie z łóżkiem, wanną, czy innym bliżej nieokreślonym meblem, brunet wykręcał się dość wprawnie, podając sensowne i logiczne argumenty. Zupełnie jakby siedział po nocach i wymyślał kolejne wymówki.
Lee miał tego po dziurki w nosie. Na początku spokojnie przyjmował do wiadomości wszystkie "ważniejsze" od niego sprawy, ale ileż można? Potrzebował tylko ciepła i miłości. Chociażby samego buziaka, czy wieczoru spędzonego na wspólnym oglądaniu głupiego filmu.
Ale Minho nawet tego nie był w stanie mu zafundować.
Wielkim zaskoczeniem dla całego zespołu, była decyzja menadżera, o dniu wolnym. Jak gdyby nigdy nic, po treningu, oznajmił im, że następnego dnia nie muszą pojawiać się w wytwórni. Po raz pierwszy obyło się bez błagania i wykorzystywania tajnej broni, jaką było każde aegyo w wykonaniu maknae.
Taemina nawet nie zdziwiło to, że zaraz po wyjściu z budynku wytwórni Choi zniknął w tajemniczych okolicznościach.
Blondyn zaszył się w swoim pokoju na dobrą godzinę, a kiedy wyszedł, widać było, że gdzieś wychodzi. Zajrzał do pokoju Jonghyuna i Key, gdzie jego przyjaciele leżeli przytuleni do siebie, oglądając film. Znowu zabolało.
- Wychodzę, wrócę... - zawiesił się na chwilę - wrócę jakoś koło rana... Albo południa - poinformował.
- Tae - westchnął z rezygnacją Kibum - nie rób głupot.
Chłopak prychnął pod nosem w odpowiedzi. Nie chciał być niemiły, ale co mógł poradzić na to, że był zazdrosny. Słynne JongKey trzymało się zaskakująco dobrze i nawet Onew odnalazł swoją drugą połówkę. Sytuacja lidera była o tyle dziwna, że okazał się być gejem, a nie (jak zapewniał tysiące razy) hetero. W dodatku jego partnerem został człowiek, który wypowiedział słynne "Chickien is not my style", ale co z tego, skoro związek Taemina się rozpadał? Miał w planach robienie głupot. Wielu głupot.
W klubie było ciemno, tłoczno i duszno. Blondyn usiadł na barowym stołku i oparł głowę na dłoni. Znajomy barman uśmiechnął się do niego i podszedł, wycierając ściereczką kufel po piwie.
- Jesteś sam? - zdziwił się. - Co z panem "Taemin jest mój"?
- Nawet nie pytaj - westchnął, ale chwilę później uśmiechnął się delikatnie. - Wódkę. Albo od razu dwie - zamówił.
Brunet stojący za ladą pokręcił tylko z niedowierzaniem głową i zgodnie z wolą Lee, postawił przed nim dwa kieliszki, od razu napełniając je bezbarwnym płynem. Chłopak przystawił sobie jeden do ust i wypił szybkim haustem. Chwilę później przyszła kolej na drugi.
Alkohol przyjemnie piekł w gardło i rozpływał się falą ciepła po całym ciele. Muzyka wesoło zabrzmiała w uszach, a wszechobecny zapach palonych papierosów drażnił wrażliwe na zapach nozdrza. Jego Minho nie palił.
I znów przyłapał się na myśleniu o nim. Zdenerwowany na samego siebie zacisnął dłonie w pięści i z głuchym plaśnięciem uderzył czołem o wypolerowany na wysoki połysk blat baru. W tym samym momencie z głośników rozległa się dobrze znana mu melodia, której wręcz nie mógł nie poznać.
- P, R, E, double T, Y, pretty boy - zanucił ktoś siedzący obok.
Taemin spojrzał na tą osobę, odklejając się od blatu. Jego oczom ukazała się piękna dziewczyna. W jej wyglądzie uwagę przyciągały jasne, prawie białe włosy, przycięte z przodu w prostą grzywkę, okalającą delikatną twarz. Była szczupła, a wąskie białe rurki i błękitno-różowa koszulka tylko to podkreślały. Całkiem, całkiem, pomyślał. Siedziała samotnie, podśpiewując jego piosenkę i sączyła różowego drinka z palemką.
- Podoba ci się? - zapytał, odgarniając ręką niesforne kosmyki włosów.
- A-ale co? - zapytała jakby wyrwana z transu. Głos miała przyjemny, co prawda daleki od idealnego niskiego tonu Minho, ale miły dla ucha.
- Piosenka - odparł, przysuwając stołek, na którym siedział, odrobinę bliżej niej.
- Tak, uwielbiam ją - zaśmiała się. - Jest takim dokładnym opisem mnie, nie sądzisz, hyung?
- Hyung? - powtórzył z powątpiewaniem. - Nie pomyliłaś się czasem?
- Co? - zaśmiała się - Ale ja jestem facetem.
W jednej chwili cały jego światopogląd budowany przez ostatnie dziesięć minut runął i rozsypał się jak domek z kart przy silniejszym dmuchnięciu. Z szeroko otwartą buzią i oczami, wpatrywał się w nowo poznanego chłopaka, doszukując się jakichkolwiek cech wskazujących na jego faktyczną płeć. Rzeczywiście, był zbyt mocno umięśniony, jak na dziewczynę, na szyi wyraźnie odznaczało się jabłko Adama, a piersi nie miał wcale.
- Wybacz - bąknął pod nosem. - Naprawdę wziąłem cię za dziewczynę.
Jego rozmówca uśmiechnął się szeroko, ukazując rząd mlecznobiałych zębów.
- Nie martw się, nie ty jeden. Jestem Ren - przedstawił się, wyciągając w jego stronę rękę.
- Taemin - odparł starszy i uścisnął mu dłoń.
- Byłbym debilem, gdybym cię nie poznał, nie sądzisz, hyung? - bardziej stwierdził niż zapytał, drapiąc się po czubku nosa. - Jestem twoim fanem, wiesz?
W odpowiedzi chłopak zaczął się śmiać i pieszczotliwie poczochrał towarzysza po idealnie ułożonej grzywce. Zrobiło mu się ciepło na sercu. Każdy z fanów był dla niego powodem do szczęścia. Kolejna osoba, która sprawia, że to, co robisz, ma sens.
- Tylko nie moja grzywka - warknął gniewnie, ale zaraz potem na powrót przybrał radosny wyraz twarzy. - Idziemy potańczyć?
Taemin już miał się wykręcić, mówiąc coś o dystansie, z jakim powinien zwracać się do niego Ren, ale ostatecznie zgodził się, oznajmiając to kiwnięciem głowy. Tej nocy miał zamiar szaleć i zrobić wszystko, co się da, by zapomnieć o chłodzie, z jakim ostatnimi czasy traktował go Minho.
Piosenki mijały w zastraszającym tempie, a oni tańczyli. Obydwaj byli w swoim żywiole, a Ren, pomimo różnicy doświadczenia, z łatwością dotrzymywał kroku swojemu idolowi. Razem z ilością przetańczonych utworów, wzrastało stężenie alkoholu w ich organizmach. Podczas nielicznych przerw podchodzili do baru i wypijali kolejne drinki, wznosząc toasty za wszystko. W pewnym momencie padło nawet "za kurczaki Onew".
Żaden z nich nie miał pojęcia, jakim cudem znaleźli się w męskiej toalecie. Ren niemalże wisiał na blondynie, co wcale nie przeszkadzało im w namiętnym całowaniu się. Obili się o umywalkę i ścianę, aż w końcu dotarli do jednej z kabin, omal nie demolując po drodze drzwi. Jakimś cudem Taeminowi udało się je nawet zamknąć, uzyskując maksimum prywatności w tamtym miejscu. Natychmiast przeniósł dłonie na zgrabne pośladki swojego tymczasowego partnera i ścisnął je dość mocno.
Blondynek w odpowiedzi pisnął i ugryzł dolną wargę chłopaka, delektując się słodkim smakiem jego ust, przełamanym goryczą wypitego alkoholu. Sugestywnie otarł się o krocze tancerza i zsunął się z pocałunkami na jego szczękę i szyję.
Nie było mowy romantyczności w takich warunkach. Taemin wylądował na zamkniętej klapie kibla, a Ren uklęknął przed nim. Drżącymi z podniecenia rękami rozpiął mu spodnie i zsunął je razem z bokserkami aż do kostek. Chwycił budzącą się męskość i przesunął językiem po całej długości. W odpowiedzi chłopak sapnął głośno, a chwilę później poczuł, jak jego członek zagłębia się w ciepłych i wilgotnych ustach blondyna.
Ren był w tym doskonały. Sprawność z jaką operował językiem, palcami i zębami, będąc w stanie co najmniej wskazującym, w szybkim czasie doprowadziła tancerza na granice rozkoszy. Niespodziewanie chłopak przerwał swoje poczynania i patrząc wygłodniałym wzrokiem na Taemina, wstał. Kręcąc zalotnie biodrami, zdjął swoje spodnie i usiadł okrakiem na jego kolanach.
- Hyung - jęknął mu wprost do ucha. - Weź mnie, proszę.
Dla Taemina sytuacja była dość dziwna i przede wszystkim nowa, ale wszystkiego w życiu trzeba spróbować. Zmroczony alkoholem umysł chłopaka nie był w stanie myśleć. Bez żadnych przygotowań rozchylił pośladki Rena i nabił go na swoją pobudzoną męskość.
O słodkie mleko bananowe i przepyszny kurczaku. Ileż go ominęło, podczas bycia "tym na dole". Ciasnota i ciepło wnętrza blondyna sprawiły mu nieopisaną przyjemność. To drgające ciało, mięśnie zaciskające się z niekontrolowaną częstotliwością. Gdzieś w tyle głowy poczuł mocne ugryzienie w szyję, ale nie przejął się tym zupełnie.
Ren uniósł się delikatnie, a potem opuścił z powrotem. Kiedy zrobił to drugi raz, samokontrola Taemina prysła niczym bańka mydlana. Pchnął mocno biodrami, wywołując u blondyna rozdzierający jęk.
Nie było idealnie. W będąc w alkoholowym amoku nie potrafili się ze sobą zgrać, a chaotyczny seks w klubowej toalecie nie był czymś, na co obydwaj liczyli. W akompaniamencie głośnych jęków osiągnęli jednak spełnienie, pieczętując całość namiętnym pocałunkiem.
Ubrani i w miarę ogarnięci wyszli z klubu, o dziwo pamiętając po drodze o uregulowaniu rachunku. Przy wyjściu po raz ostatni zbliżyli swoje usta i rozeszli się, każdy w swoją stronę, z poczuciem, że więcej się nie zobaczą.
- Gdzieś ty był?! - warknął Minho, kiedy tylko Taemin otworzył drzwi.
Chłopak prychnął pod nosem. Naprawdę był zbyt pijany, by podejmować jakiekolwiek racjonalne próby prowadzenia poważnych rozmów, a widok martwiącego się bruneta wcale go nie ucieszył. Prawdę mówiąc miał ochotę tylko i wyłącznie na spanie. Mając wypisaną pogardę na twarzy, wyminął chłopaka stojącego z założonymi rękami i nie siląc się na przebieranie, powalił się na swoje łóżko. Wrócił wcześniej niż planował, ale w zasadzie było mu obojętne, czy była trzecia w nocy, czy siódma rano. Zasnął bez problemu.
Ranek przywitał go ogromnym bólem głowy i suchością w ustach. Potykając się o własne nogi, jakoś dotarł do kuchni, gdzie przywitał go widok zmęczonego do granic możliwości Kibuma.
- Nie wyspałeś się, hyung? - zapytał dziwnie wesołym głosem.
- A daj mi spokój - westchnął Key. - Ten pokrzywiony dinozaur nażarł się jakiejś viagry, czy innych badziewi i miałem noc pełną wrażeń. Ledwo siedzę - skrzywił się, podkreślając autentyczność wypowiedzi.
Maknae chichocząc pod nosem sięgnął po mleko bananowe stojące na półce w lodówce i mruknął z zadowolenia, kiedy słodki płyn wypełnił jego usta, działając kojąco na wszelkie dolegliwości związane z po imprezowym kacem.
- Tae - usłyszał.
Odwrócił się, by zobaczyć przepełnioną smutkiem i czymś na kształt bólu twarz Minho. Uniósł brwi w pytającym geście.
- Możemy pogadać? - zapytał z nadzieją wyraźnie pobrzmiewającą w głosie.
Blondyn domyślając się tematu rozmowy, kiwnął potakująco głową i spokojnym krokiem ruszył do pokoju swojego pokoju dzielonego z raperem.
- Taemin - zaczął chłopak, siadając na swoim łóżku, na przeciwko Lee. - Ostatnio cię zaniedbywałem... cholera, ja cię praktycznie ignorowałem. Przede wszystkim chcę cię za to przeprosić - mówił, a maknae nie miał najmniejszego zamiaru mu przerwać. Spełniało się to, czego obawiał się najbardziej. - Długo się zbierałem. Chciałem zrobić to możliwie jak najdelikatniej, ale nie potrafię. Wybacz mi. Ja... ja cię już nie kocham.
Chłopak uśmiechnął się blado, a z jego oczu mimowolnie potoczyły się srebrzyste łzy. Wielokrotnie wyobrażał sobie ten scenariusz. W chwilach, kiedy Jego Minho znikał, przygotowywał się na taki scenariusz. Z dnia na dzień tracił nadzieję, że to tylko jego głupie domysły. Uodpornił się na smutek, który pojawił się za pierwszym razem, kiedy tak pomyślał. Jednak nie to odczucie nie dorastało do pięt temu, co poczuł, słysząc to już nie w swojej wyobraźni, ale naprawdę.
- Mogę się do ciebie przytulić? - zapytał przez łzy.
Serce rapera ścisnęło się boleśnie. Był szczery. Nie kochał go, ale nadal był jego przyjacielem. Zły na siebie, za doprowadzenie go do takiego stanu z chęcią przysiadł się do niego i otoczył to drobne ciało ramionami.
Lee znowu był tym małym chłopcem, który poznawał świat. Cała aura dorosłości, którą budował przez ostatnie miesiące rozpadła się jak potłuczone szkło. Ufnie wtulił się w tak znajome ciepło i płakał, nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Duża dłoń jego byłego już chłopaka delikatnie przeczesywała jego włosy.
- Minho? - szepnął zachrypniętym głosem. - Masz kogoś, prawda?
Choi przez dłuższą chwilę milczał. Wciągnął głęboko powietrze.
- Mam - odparł krótko.
- Kto?
- Tao - odparł z wahaniem.
- Ten Tao? - zdziwił się blondyn, odsuwając minimalnie od szerokiej klatki piersiowej bruneta. - Kung Fu Panda z EXO? - Kiedy raper przytaknął, zaczął się śmiać. - Już chciałem powiedzieć, że jak ci złamie serce, to będzie miał ze mną do czynienia, ale w tym wypadku to chyba by się źle dla mnie skończyło.
- Nie jesteś zły? - tym razem zadziwił się Minho.
- Nie, hyung. Może odrobinę, ale jest mi bardziej przykro, że mówisz to dopiero teraz... A właśnie. Też nie jestem do końca taki niewinny, wiesz?
- Ta? - mruknął ze strachem chłopak i ponownie zatrzasnął w uścisku maknae.
- Przespałem się wczoraj z kimś - westchnął.
Choi momentalnie zamarł. Tego się nie spodziewał. Był przygotowany na wszelkiego rodzaju wybuchy złości, depresji, czy histerii, ale zdrada była chyba ostatnią rzeczą, o którą się martwił.
- Chociaż nie - mruknął. - Nie przespałem się z nim. My się pieprzyliśmy w kiblu... i w zasadzie wiem czemu zawsze byłeś taki chętny na seks.
Brunet nie wytrzymał i parsknął głośnym śmiechem. Nigdy, przenigdy nie wyobrażał sobie Taemina jako tego na górze i wizja ta dość mocno go rozbawiła.
- I co w tym śmiesznego - oburzył się chłopak. - Na początku wziąłem go za dziewczynę, a potem przedstawił mi się jako Ren.
Po chwili śmiali się już obydwaj.
Ten dzień nie mógł być taki piękny. Koło południa, do Onew zadzwonił menadżer i tłumacząc się wyjątkową sytuacją, kazał całej piątce pojawić się w wytwórni. Maknae miał chyba najgorzej z nich. Kac morderca nie dawał mu spokoju, a rozstanie z Minho tylko go spotęgowało. Odmówił zdjęcia okularów przeciwsłonecznych nawet, gdy znaleźli się w budynku SM.
- Dobrze, że już jesteście - powiedział mężczyzna nadzorujący ich grupę. - Zgodnie z decyzją dyrektora zostaliście wybrani do projektu współpracy między wytwórniami - oznajmił. - Na sali jest zespół NU'EST z Pledis, kojarzycie ich? - Cała piątka zgodnie zaprzeczyła. - W każdym bądź razie, idźcie się przedstawić.
Chłopcy niemalże wtoczyli się do dobrze znanego pomieszczenia. Szybka i wnikliwa obserwacja powiedziała im, że mają przed sobą pięć osób.
- Cześć - przywitał się wysoki brunet z grzywką zaczesaną na prawą stronę, podchodząc do nich. - Nazywam się Kim Jonghyun i jestem liderem NU'EST. Mówcie mi JR.
Na jego słowa cała piątka uśmiechnęła się szeroko z powodu zabawnej zbieżności imion.
- Jestem Aron - mruknął cicho chłopak stojący razem z dwoma innymi.
- Baekho.
- Minhyun - przedstawili się.
- A ona? - zapytał z powątpiewaniem Onew, wskazując na blondynkę niemalże przyklejoną do podłogi. Wyglądała, jakby usnęła.
- A ona to Ren - sprostował ku zaskoczeniu wszystkich Taemin.
Na dźwięk jego głosu blondyn otworzył jedno oko i pomachał im nieco ospale, po czym ponownie zaczął delektować się chłodem parkietu. Jego też męczył syndrom imprezy wczorajszej.
Minho uśmiechnął się pod nosem, patrząc na zdezorientowaną minę młodego Lee. Ich maknae nie wiedział, jak ma się zachować. Udawać, że nic się nie stało, czy wręcz przeciwnie...
- W każdym bądź razie - podsumował chwilową ciszę brunet. - Jestem Onew, lider SHINee.
- Minho.
- Key.
- Kim Jonghyun - przedstawiali się po kolei, a kiedy wokalista wypowiedział swoje imię i nazwisko, śmiać zaczęli się wszyscy, z wyjątkiem maknae obydwu zespołów.
- Taemin - dokończył blondyn.
Kilka nieprzyjemnie cichych chwil później pojawili się ich menadżerowie i wytłumaczyli zasady, na jakich opierać miała się ich współpraca. Zadanie było proste. Zaśpiewanie jednej piosenki wspólnie. Nic trudnego.
Po skończonym treningu Ren z wielkim entuzjazmem zaprosił poznanego w klubie blondyna na randkę. Oczywiście Lee się zgodził.
Ich znajomość przekształciła się w niedługim czasie w pełnowymiarowy związek. Nie było łatwo. Różne wytwórnie, tysiące treningów, ciągły brak czasu. Walczyli jednak obydwaj i śmiało można stwierdzić, że żyli później długo i szczęśliwie...
Brunet stojący za ladą pokręcił tylko z niedowierzaniem głową i zgodnie z wolą Lee, postawił przed nim dwa kieliszki, od razu napełniając je bezbarwnym płynem. Chłopak przystawił sobie jeden do ust i wypił szybkim haustem. Chwilę później przyszła kolej na drugi.
Alkohol przyjemnie piekł w gardło i rozpływał się falą ciepła po całym ciele. Muzyka wesoło zabrzmiała w uszach, a wszechobecny zapach palonych papierosów drażnił wrażliwe na zapach nozdrza. Jego Minho nie palił.
I znów przyłapał się na myśleniu o nim. Zdenerwowany na samego siebie zacisnął dłonie w pięści i z głuchym plaśnięciem uderzył czołem o wypolerowany na wysoki połysk blat baru. W tym samym momencie z głośników rozległa się dobrze znana mu melodia, której wręcz nie mógł nie poznać.
- P, R, E, double T, Y, pretty boy - zanucił ktoś siedzący obok.
Taemin spojrzał na tą osobę, odklejając się od blatu. Jego oczom ukazała się piękna dziewczyna. W jej wyglądzie uwagę przyciągały jasne, prawie białe włosy, przycięte z przodu w prostą grzywkę, okalającą delikatną twarz. Była szczupła, a wąskie białe rurki i błękitno-różowa koszulka tylko to podkreślały. Całkiem, całkiem, pomyślał. Siedziała samotnie, podśpiewując jego piosenkę i sączyła różowego drinka z palemką.
- Podoba ci się? - zapytał, odgarniając ręką niesforne kosmyki włosów.
- A-ale co? - zapytała jakby wyrwana z transu. Głos miała przyjemny, co prawda daleki od idealnego niskiego tonu Minho, ale miły dla ucha.
- Piosenka - odparł, przysuwając stołek, na którym siedział, odrobinę bliżej niej.
- Tak, uwielbiam ją - zaśmiała się. - Jest takim dokładnym opisem mnie, nie sądzisz, hyung?
- Hyung? - powtórzył z powątpiewaniem. - Nie pomyliłaś się czasem?
- Co? - zaśmiała się - Ale ja jestem facetem.
W jednej chwili cały jego światopogląd budowany przez ostatnie dziesięć minut runął i rozsypał się jak domek z kart przy silniejszym dmuchnięciu. Z szeroko otwartą buzią i oczami, wpatrywał się w nowo poznanego chłopaka, doszukując się jakichkolwiek cech wskazujących na jego faktyczną płeć. Rzeczywiście, był zbyt mocno umięśniony, jak na dziewczynę, na szyi wyraźnie odznaczało się jabłko Adama, a piersi nie miał wcale.
- Wybacz - bąknął pod nosem. - Naprawdę wziąłem cię za dziewczynę.
Jego rozmówca uśmiechnął się szeroko, ukazując rząd mlecznobiałych zębów.
- Nie martw się, nie ty jeden. Jestem Ren - przedstawił się, wyciągając w jego stronę rękę.
- Taemin - odparł starszy i uścisnął mu dłoń.
- Byłbym debilem, gdybym cię nie poznał, nie sądzisz, hyung? - bardziej stwierdził niż zapytał, drapiąc się po czubku nosa. - Jestem twoim fanem, wiesz?
W odpowiedzi chłopak zaczął się śmiać i pieszczotliwie poczochrał towarzysza po idealnie ułożonej grzywce. Zrobiło mu się ciepło na sercu. Każdy z fanów był dla niego powodem do szczęścia. Kolejna osoba, która sprawia, że to, co robisz, ma sens.
- Tylko nie moja grzywka - warknął gniewnie, ale zaraz potem na powrót przybrał radosny wyraz twarzy. - Idziemy potańczyć?
Taemin już miał się wykręcić, mówiąc coś o dystansie, z jakim powinien zwracać się do niego Ren, ale ostatecznie zgodził się, oznajmiając to kiwnięciem głowy. Tej nocy miał zamiar szaleć i zrobić wszystko, co się da, by zapomnieć o chłodzie, z jakim ostatnimi czasy traktował go Minho.
Piosenki mijały w zastraszającym tempie, a oni tańczyli. Obydwaj byli w swoim żywiole, a Ren, pomimo różnicy doświadczenia, z łatwością dotrzymywał kroku swojemu idolowi. Razem z ilością przetańczonych utworów, wzrastało stężenie alkoholu w ich organizmach. Podczas nielicznych przerw podchodzili do baru i wypijali kolejne drinki, wznosząc toasty za wszystko. W pewnym momencie padło nawet "za kurczaki Onew".
Żaden z nich nie miał pojęcia, jakim cudem znaleźli się w męskiej toalecie. Ren niemalże wisiał na blondynie, co wcale nie przeszkadzało im w namiętnym całowaniu się. Obili się o umywalkę i ścianę, aż w końcu dotarli do jednej z kabin, omal nie demolując po drodze drzwi. Jakimś cudem Taeminowi udało się je nawet zamknąć, uzyskując maksimum prywatności w tamtym miejscu. Natychmiast przeniósł dłonie na zgrabne pośladki swojego tymczasowego partnera i ścisnął je dość mocno.
Blondynek w odpowiedzi pisnął i ugryzł dolną wargę chłopaka, delektując się słodkim smakiem jego ust, przełamanym goryczą wypitego alkoholu. Sugestywnie otarł się o krocze tancerza i zsunął się z pocałunkami na jego szczękę i szyję.
Nie było mowy romantyczności w takich warunkach. Taemin wylądował na zamkniętej klapie kibla, a Ren uklęknął przed nim. Drżącymi z podniecenia rękami rozpiął mu spodnie i zsunął je razem z bokserkami aż do kostek. Chwycił budzącą się męskość i przesunął językiem po całej długości. W odpowiedzi chłopak sapnął głośno, a chwilę później poczuł, jak jego członek zagłębia się w ciepłych i wilgotnych ustach blondyna.
Ren był w tym doskonały. Sprawność z jaką operował językiem, palcami i zębami, będąc w stanie co najmniej wskazującym, w szybkim czasie doprowadziła tancerza na granice rozkoszy. Niespodziewanie chłopak przerwał swoje poczynania i patrząc wygłodniałym wzrokiem na Taemina, wstał. Kręcąc zalotnie biodrami, zdjął swoje spodnie i usiadł okrakiem na jego kolanach.
- Hyung - jęknął mu wprost do ucha. - Weź mnie, proszę.
Dla Taemina sytuacja była dość dziwna i przede wszystkim nowa, ale wszystkiego w życiu trzeba spróbować. Zmroczony alkoholem umysł chłopaka nie był w stanie myśleć. Bez żadnych przygotowań rozchylił pośladki Rena i nabił go na swoją pobudzoną męskość.
O słodkie mleko bananowe i przepyszny kurczaku. Ileż go ominęło, podczas bycia "tym na dole". Ciasnota i ciepło wnętrza blondyna sprawiły mu nieopisaną przyjemność. To drgające ciało, mięśnie zaciskające się z niekontrolowaną częstotliwością. Gdzieś w tyle głowy poczuł mocne ugryzienie w szyję, ale nie przejął się tym zupełnie.
Ren uniósł się delikatnie, a potem opuścił z powrotem. Kiedy zrobił to drugi raz, samokontrola Taemina prysła niczym bańka mydlana. Pchnął mocno biodrami, wywołując u blondyna rozdzierający jęk.
Nie było idealnie. W będąc w alkoholowym amoku nie potrafili się ze sobą zgrać, a chaotyczny seks w klubowej toalecie nie był czymś, na co obydwaj liczyli. W akompaniamencie głośnych jęków osiągnęli jednak spełnienie, pieczętując całość namiętnym pocałunkiem.
Ubrani i w miarę ogarnięci wyszli z klubu, o dziwo pamiętając po drodze o uregulowaniu rachunku. Przy wyjściu po raz ostatni zbliżyli swoje usta i rozeszli się, każdy w swoją stronę, z poczuciem, że więcej się nie zobaczą.
- Gdzieś ty był?! - warknął Minho, kiedy tylko Taemin otworzył drzwi.
Chłopak prychnął pod nosem. Naprawdę był zbyt pijany, by podejmować jakiekolwiek racjonalne próby prowadzenia poważnych rozmów, a widok martwiącego się bruneta wcale go nie ucieszył. Prawdę mówiąc miał ochotę tylko i wyłącznie na spanie. Mając wypisaną pogardę na twarzy, wyminął chłopaka stojącego z założonymi rękami i nie siląc się na przebieranie, powalił się na swoje łóżko. Wrócił wcześniej niż planował, ale w zasadzie było mu obojętne, czy była trzecia w nocy, czy siódma rano. Zasnął bez problemu.
Ranek przywitał go ogromnym bólem głowy i suchością w ustach. Potykając się o własne nogi, jakoś dotarł do kuchni, gdzie przywitał go widok zmęczonego do granic możliwości Kibuma.
- Nie wyspałeś się, hyung? - zapytał dziwnie wesołym głosem.
- A daj mi spokój - westchnął Key. - Ten pokrzywiony dinozaur nażarł się jakiejś viagry, czy innych badziewi i miałem noc pełną wrażeń. Ledwo siedzę - skrzywił się, podkreślając autentyczność wypowiedzi.
Maknae chichocząc pod nosem sięgnął po mleko bananowe stojące na półce w lodówce i mruknął z zadowolenia, kiedy słodki płyn wypełnił jego usta, działając kojąco na wszelkie dolegliwości związane z po imprezowym kacem.
- Tae - usłyszał.
Odwrócił się, by zobaczyć przepełnioną smutkiem i czymś na kształt bólu twarz Minho. Uniósł brwi w pytającym geście.
- Możemy pogadać? - zapytał z nadzieją wyraźnie pobrzmiewającą w głosie.
Blondyn domyślając się tematu rozmowy, kiwnął potakująco głową i spokojnym krokiem ruszył do pokoju swojego pokoju dzielonego z raperem.
- Taemin - zaczął chłopak, siadając na swoim łóżku, na przeciwko Lee. - Ostatnio cię zaniedbywałem... cholera, ja cię praktycznie ignorowałem. Przede wszystkim chcę cię za to przeprosić - mówił, a maknae nie miał najmniejszego zamiaru mu przerwać. Spełniało się to, czego obawiał się najbardziej. - Długo się zbierałem. Chciałem zrobić to możliwie jak najdelikatniej, ale nie potrafię. Wybacz mi. Ja... ja cię już nie kocham.
Chłopak uśmiechnął się blado, a z jego oczu mimowolnie potoczyły się srebrzyste łzy. Wielokrotnie wyobrażał sobie ten scenariusz. W chwilach, kiedy Jego Minho znikał, przygotowywał się na taki scenariusz. Z dnia na dzień tracił nadzieję, że to tylko jego głupie domysły. Uodpornił się na smutek, który pojawił się za pierwszym razem, kiedy tak pomyślał. Jednak nie to odczucie nie dorastało do pięt temu, co poczuł, słysząc to już nie w swojej wyobraźni, ale naprawdę.
- Mogę się do ciebie przytulić? - zapytał przez łzy.
Serce rapera ścisnęło się boleśnie. Był szczery. Nie kochał go, ale nadal był jego przyjacielem. Zły na siebie, za doprowadzenie go do takiego stanu z chęcią przysiadł się do niego i otoczył to drobne ciało ramionami.
Lee znowu był tym małym chłopcem, który poznawał świat. Cała aura dorosłości, którą budował przez ostatnie miesiące rozpadła się jak potłuczone szkło. Ufnie wtulił się w tak znajome ciepło i płakał, nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Duża dłoń jego byłego już chłopaka delikatnie przeczesywała jego włosy.
- Minho? - szepnął zachrypniętym głosem. - Masz kogoś, prawda?
Choi przez dłuższą chwilę milczał. Wciągnął głęboko powietrze.
- Mam - odparł krótko.
- Kto?
- Tao - odparł z wahaniem.
- Ten Tao? - zdziwił się blondyn, odsuwając minimalnie od szerokiej klatki piersiowej bruneta. - Kung Fu Panda z EXO? - Kiedy raper przytaknął, zaczął się śmiać. - Już chciałem powiedzieć, że jak ci złamie serce, to będzie miał ze mną do czynienia, ale w tym wypadku to chyba by się źle dla mnie skończyło.
- Nie jesteś zły? - tym razem zadziwił się Minho.
- Nie, hyung. Może odrobinę, ale jest mi bardziej przykro, że mówisz to dopiero teraz... A właśnie. Też nie jestem do końca taki niewinny, wiesz?
- Ta? - mruknął ze strachem chłopak i ponownie zatrzasnął w uścisku maknae.
- Przespałem się wczoraj z kimś - westchnął.
Choi momentalnie zamarł. Tego się nie spodziewał. Był przygotowany na wszelkiego rodzaju wybuchy złości, depresji, czy histerii, ale zdrada była chyba ostatnią rzeczą, o którą się martwił.
- Chociaż nie - mruknął. - Nie przespałem się z nim. My się pieprzyliśmy w kiblu... i w zasadzie wiem czemu zawsze byłeś taki chętny na seks.
Brunet nie wytrzymał i parsknął głośnym śmiechem. Nigdy, przenigdy nie wyobrażał sobie Taemina jako tego na górze i wizja ta dość mocno go rozbawiła.
- I co w tym śmiesznego - oburzył się chłopak. - Na początku wziąłem go za dziewczynę, a potem przedstawił mi się jako Ren.
Po chwili śmiali się już obydwaj.
Ten dzień nie mógł być taki piękny. Koło południa, do Onew zadzwonił menadżer i tłumacząc się wyjątkową sytuacją, kazał całej piątce pojawić się w wytwórni. Maknae miał chyba najgorzej z nich. Kac morderca nie dawał mu spokoju, a rozstanie z Minho tylko go spotęgowało. Odmówił zdjęcia okularów przeciwsłonecznych nawet, gdy znaleźli się w budynku SM.
- Dobrze, że już jesteście - powiedział mężczyzna nadzorujący ich grupę. - Zgodnie z decyzją dyrektora zostaliście wybrani do projektu współpracy między wytwórniami - oznajmił. - Na sali jest zespół NU'EST z Pledis, kojarzycie ich? - Cała piątka zgodnie zaprzeczyła. - W każdym bądź razie, idźcie się przedstawić.
Chłopcy niemalże wtoczyli się do dobrze znanego pomieszczenia. Szybka i wnikliwa obserwacja powiedziała im, że mają przed sobą pięć osób.
- Cześć - przywitał się wysoki brunet z grzywką zaczesaną na prawą stronę, podchodząc do nich. - Nazywam się Kim Jonghyun i jestem liderem NU'EST. Mówcie mi JR.
Na jego słowa cała piątka uśmiechnęła się szeroko z powodu zabawnej zbieżności imion.
- Jestem Aron - mruknął cicho chłopak stojący razem z dwoma innymi.
- Baekho.
- Minhyun - przedstawili się.
- A ona? - zapytał z powątpiewaniem Onew, wskazując na blondynkę niemalże przyklejoną do podłogi. Wyglądała, jakby usnęła.
- A ona to Ren - sprostował ku zaskoczeniu wszystkich Taemin.
Na dźwięk jego głosu blondyn otworzył jedno oko i pomachał im nieco ospale, po czym ponownie zaczął delektować się chłodem parkietu. Jego też męczył syndrom imprezy wczorajszej.
Minho uśmiechnął się pod nosem, patrząc na zdezorientowaną minę młodego Lee. Ich maknae nie wiedział, jak ma się zachować. Udawać, że nic się nie stało, czy wręcz przeciwnie...
- W każdym bądź razie - podsumował chwilową ciszę brunet. - Jestem Onew, lider SHINee.
- Minho.
- Key.
- Kim Jonghyun - przedstawiali się po kolei, a kiedy wokalista wypowiedział swoje imię i nazwisko, śmiać zaczęli się wszyscy, z wyjątkiem maknae obydwu zespołów.
- Taemin - dokończył blondyn.
Kilka nieprzyjemnie cichych chwil później pojawili się ich menadżerowie i wytłumaczyli zasady, na jakich opierać miała się ich współpraca. Zadanie było proste. Zaśpiewanie jednej piosenki wspólnie. Nic trudnego.
Po skończonym treningu Ren z wielkim entuzjazmem zaprosił poznanego w klubie blondyna na randkę. Oczywiście Lee się zgodził.
Ich znajomość przekształciła się w niedługim czasie w pełnowymiarowy związek. Nie było łatwo. Różne wytwórnie, tysiące treningów, ciągły brak czasu. Walczyli jednak obydwaj i śmiało można stwierdzić, że żyli później długo i szczęśliwie...
Tsa...szczerze to nie wiem co powiedzieć, bo kocham 2mina, no ale ten...Mimo, że to nie mój ulubiony paring, to było fajne.
OdpowiedzUsuńP.S. przepraszam; że nie komentowałam DC, ale nie ogarniam BTS, ale fabuła była bardzo fajna i lekko się czytało :D
Dzięki :)
UsuńTak to już niestety bywa, że nie wszyscy znają wszystkich :)
Mimo wszystko będzie więcej o BTS, więc ucz się imion :P
Wow !
OdpowiedzUsuńTo było takie inne że aż świetne.
Chociaż moje serce jest i zawsze będzie oddane 2min fajnie od czasu do czasu przeczytać coś takiego.
Pozdrawiam i życze duuuuuuuuuuużo WENY <3
Sama nie wiem, co mnie pokusiło na takie połączenie.
UsuńChyba gdzieś zobaczyłam komentarz
"I z Tae zaczną robić seme"
No to zrobiłam
Dziękuję :)
To takie inne, ale mi się podobało XD tylko,czy ren ostatnio się nie zmienił i bardziej zmężniał? Przefarbował, ściął włosy itp..? Nie wiem, nie jestem na bieżąco, ale trudno było mi sobie to wyobrazić, w sensie Taemin z Renem xD hahah, ale słodkie było. Tylko Minho.. ugh. Z Tao? Jak mógł zdradzić Minniego. ;c
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej postów!
A i owszem. Ściął włosy przefarbował na ciemny brąz... Ale dla mnie i tak będzie flowe boy'em Ren'em, blondynkiem itd.
UsuńMinho... cóż, to był tyko wątek poboczny...
Dziękuję za opinię :)
Zabiłaś 2min... Nadal Ci tego nie wybaczę XD Ale podobało mi się, więc masz plus xd :3
OdpowiedzUsuńWeny Kochana! <3
Ps. Tak szybko napisany komentarz.... ><
Tak... refleks to ty masz szachisty :P
UsuńNo zabiłam, zabiłam.
Wybacz :P
Tobie by się nie podobało?
Dziękuję :*