8.04.2014

(Nie)Nawiedzony dom




Halloween. Czas, kiedy świat duchów jest ciut bliżej naszego. Ludzie zaczynają wariować. Prześcigają się w wymyślaniu najdziwniejszych i rzekomo najstraszniejszych przebrań, dekorują domy, robią upiorne słodycze. Na ulicach miast królują wydrążone z dyń lampiony. Dzieci biegają od drzwi do drzwi wykrzykując osławione "cukierek albo psikus". Każde wrota czeka ten sam rytuał pukania. Każde poza Tymi. O nawiedzonym domu krążą historie godne nagrody nobla w kategorii bezsens świata. Że niby w ścianach zamurowane są trupy, że każdej nocy w oknie ktoś stoi i wypatruje swojej ofiary, spojrzysz mu w oczy, zginiesz. Ludzie coś przeczuwają. Szczególnie podczas tego dnia, wolą się nie zbliżać do tego budynku. I po części mają rację. Gdyby tylko znali całą prawdę.


Duchy od zawsze są w świecie ludzi. Ich własny jest dokładnie taki sam, obydwa się przenikają. To od nich zależy, czy je zobaczysz. Stoją o pół kroku wyżej na drabinie form życia. Są pół materialne. Zamknięte jednocześnie w wymiarze duszy jak i ciała. Coś pośredniego. Ogniwo łączące żywych i zmarłych.

- Minho - jęknął przeciągle rudzielec. - Jestem pewien, że się boisz historii o tym nawiedzonym domu!

Młody chłopak skrzyżował ręce na piersiach i z hardą miną spoglądał na swojego przyjaciela. Zupełnie nie pasował mu ten wyraz twarzy. Buzia nie wykrzywiona w uśmiechu była u niego bardzo rzadko spotykana. Sprawa musiała być nad wyraz poważna. W końcu jak się uprze, to nie ma przebacz.

- Rozumiem, że to propozycja - odparł niezwykle spokojnym i opanowanym głosem brunet.

Choi nie lubił, gdy ktoś przeszkadzał mu w czytaniu, nawet, jeżeli był ro jego przyjaciel. Nie wiedział, kto w ogóle wpuścił do środka tego małego diabełka. Rodzice? Przejął się tym jednak, jak topniejącym śniegiem na wiosnę i powrócił do zajmującego przeglądania gazety.

- W takim razie, widzimy się o 18 w środku, Minho - zachichotał, specjalnie przeciągając sylaby w jego imieniu. Seksowny głos kusił.

* * *

Wysoki brunet stanął przed obdrapanymi drzwiami i rozejrzał się wokół. Ogród kiedyś musiał wyglądać pięknie, teraz nosił na sobie ślady libacji alkoholowych zapewne okolicznej młodzieży. Okna również nie były w najlepszym stanie. Wszędzie pełno brudu, pajęczyn, a gdzieniegdzie potłuczone kawałki szkła. Nawet nie wysilił się na pukanie, po prostu wszedł do środka.

Wygląd holu przeszedł jego najśmielsze oczekiwania. Świeżo wypastowane panele, elegancka wycieraczka. W oknach wisiały białe, delikatnie koronkowe firanki, zupełnie nie widoczne od zewnątrz. Ani grama kurzu.

- Taemin, jesteś tu? - krzyknął w przestrzeń domu.

 Nie doczekał się odpowiedzi, więc ruszył powolnym krokiem wgłąb korytarza. Odgłos uderzania butów o podłogę roznosił się echem, a mimo to było cicho... za cicho. Usłyszał skrzypnięcie dochodzące z prawej strony. Nigdy nie kierował się rozsądkiem, toteż bardzo szybko udał się w tym kierunku.

Brązowe drzwi prowadziły do sypialni. Przynajmniej tak mu się wydawało, choć mogło to być... wszystkim.

Zamiast paneli, podłogę zajmował jeden wielki materac. Niesamowita liczba poduszek. Dziesiątki małych wnęk w ścianach, a w każdej z nich paliła się czerwona świeczka.

Nagle coś rzuciło mu się na plecy. W tym momencie przyznał, sam przed sobą, że się przestraszył. Wszystkiemu winien ten mały, wredny i słodki za razem rudzielec. Tylko, dlaczego miał się bać, wiedząc kim jest?

- Minho - jęknął mu znajomy głos do ucha. - Pragnę cię.

Jego Taemin nie był zboczony. Bywał chciwy, zawistny i przebiegły, zdarzały mu się napady śmiałości, rumienił się przez nieśmiałość, czasem wydawał się dziecinny ale nigdy, przenigdy nie wysunął jakiegokolwiek podtekstu.

- Minnie - odpowiedział niskim głosem. - Chcesz to robić tu?

- Chcę - niemal warknął i popchnął bruneta na jedną ze ścian.

Niespodziewanie Minho poderwał go z ziemi. Taemin zadrżał. Ramiona Choi były silne, a rozpierająca go dzikość kusiła, przywołując do siebie. Objął go za szyję. Odgarnął mu włosy, żeby się w niego wtulić. Postanowił, że będzie silny.

Oddech rudzielca był jedwabiście gorący, a wargi przypominały rozgrzaną satynę. Delikatnie przygryzł mu skórę. W głowie bruneta nie było żadnej myśli poza krzykiem pożądania. Mimowolnego, dominującego pożądania. Taemin przyszczypywał mu zębami skórę na obojczyku, a dłoń wsunął pod koszulę. Odnajdywał każdy mięsień i obrysowywał go. Po całym ciele Minho rozchodziło się nieodparte pragnienie, przyprawiając go o drżenie.

Padli na "łóżko" tylko dzięki temu, że było ono... wszędzie. Lee uniósł głowę, kiedy posadził go naprzeciw siebie, a kąciki jego ust uniosły się w łagodnym uśmiechu. Tajemniczym. Seksownym. Niewiniątko uwodziło go. Wychodziło mu to cholernie dobrze. Ciało Choi stanęło w płomieniach, płonęło z pożądania.

Skłonił głowę i wziął te usta w posiadanie. Były ciepłe i gładkie jak jedwab. Jego język badał słodkie kształty, a zęby napierały, domagając się wpuszczenia. Rudzielec spełnił jego milczący rozkaz. Usta miał wilgotne i gorące. Miał wrażenie, że świat wiruje. Łapczywie odwzajemniał długie pocałunki, pożerając jego słodycz, spijając zmysłowość.

Minho zdarł z niego ubranie, pragnąc dostać się do jego bladej skóry, poczuć pod palcami jej miękkość i sprężystość. Pasy materiału opadały na materac wokół nich niczym strugi rzęsistego deszczu. Odnalazł szyję Taemina, gładką i bezbronną. Dookoła nich świat wybuchał feerią barw, błyskawice skwierczały i tańczyły.

Taeminowi oddech uwiązł w gardle. Uwolnił coś nad czym nie miał kontroli i mimo wcześniejszego pożądania odczuwał przerażenie. Minho był wszędzie, jego ciało było twarde i nieustępliwe, a ramiona miał jak ze stali. Jego potężna siła onieśmielała go, ale dotyk warg, gorących i męskich, żądających od niego uległości, był hipnotyzujący. Założenia były inne. To on miał dominować, jednak teraz gotów był zrezygnować ze wszystkich wcześniejszych postanowień.

Nawet nie zauważył, kiedy zniknęły pozostałe ubrania.

Choi przesunął dłońmi po jego plecach, odnajdując krzywiznę bioder, przyciągnął go bliżej. Był twardy i gruby, cały przepełniony pożądaniem. Zwierzęcy instynkt, którego nie chciał opanować.

Taemin spojrzał na niego i poczuł nieodpartą ochotę by posmakować kropli potu, która samotnie wiła krętą ścieżkę po jego umięśnionym torsie. Podążył za nią, nie dotykając jej. Kiedy pieścił językiem jego płaski brzuch, poczuł, że drży niecierpliwie. Maleńka kropelka spływała coraz niżej. Przelotnie zerknął na jego twarz.  Szybkim spojrzeniem spod zasłony grubych rzęs. Kusząco. Seksownie. Z niewinnym erotyzmem.
Szyję miał wygiętą, oczy zamknięte. Wyrwał mu się z gardła chrapliwy jęk pełen bólu. Chwycił Taemina za włosy i ścisnął mocno.

Jego język wyczyniał cuda. Tańczył na sterczącej męskości jak baletnica na scenie. Ciepły i wilgotny. Wirował rozkosznie uciskając.

  Minho poruszał biodrami w rytmie, którego nie kontrolował, przyciągając go do siebie, a świat odpływał, pozostawiając jedynie intensywną rozkosz i wybuchające w jego głowie światła.

Chwycił rudzielca, podciągnął do góry i ułożył na poduszkach na plecach. Był taki drobny, że przez chwilę bał się, że zrobi mu krzywdę swoją siłą, jednak nie przestawał wić się rozkosznie, nie mogąc doczekać się spełnienia.

Należał tylko do niego.
Minho podniósł jego nogi i zgiął je w kolanach, uniósł biodra, a potem natarł' wbijając się w niego z całej siły, głęboko.

Taeminowi wydawało się, że umiera z rozkoszy. Rozciągał go, ciasnego i rozpalonego. Kiedy poruszał się w nim raz za razem, długimi, głębokimi pchnięciami, miał wrażenie, że oszaleje. Trzymał go za ramiona , wbił się w nie mocno paznokciami, żeby nie odlecieć.

Osiągnęli spełnienie w jękach ekstazy.

Rudzielec leżał pod nim w milczeniu. Był ciężki, przytłaczał go swoim ciałem, tak, żw niemal wbijał go w koc.


- Minho - szepnął na powrót zawstydzonym głosem. - Ten dom naprawdę jest nawiedzony, tylko, że to ja w nim straszę. Jestem duchem.



- Wiem - odparł sennie Choi. - Ja też jestem.



Z wielkim ociąganiem pokazał mu swoje niematerialne znamię, jedyny znak przynależności do drugiego świata.



Jak historie tego domu głoszą, pojawiło się nowe zło i od tamtej pory straszą razem.

5 komentarzy:

  1. mam otwarte 10 kart i nadrabiam komentarze... nie miałam do tego weny... no nic zaczynamy!

    ten one shot był taki tajemniczy na początku i wgl manfjfhjsgkgsak *~* kocham Twoje opowiadania~~ i jeszcze te seksy... bosko!!! nie wiem co tam jeszcze napisać... czekam na więcej i weny~~!
    Venus~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu czas nadrobić zaległości :)
      Dziękuję, naprawdę się cieszę, że Ci się podoba :)

      Usuń
  2. AAAAA!!!! >.< To było boskie!!! Dziękuję dziękuję dziękuję!!! <3 Do tego byłam pierwsza w kolejce błehehehhe >.<
    Może nie będę cię tak molestowała kolejnymi zamówieniami, więc czekam aż ktoś inny to zrobi xd
    Weny!!! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisanie dla kogoś to czysta przyjemność :)
      Miło mi, że udało mi się napisać to na takim poziomie, by cię zadowolić. Siedzę z bananem na twarzy cały czas, mimo, że widziałam komentarz już wcześniej :)
      Dziękuję

      Usuń
  3. Przepraszam ;c nie gniewaj się że tak późno komentuje.. pomysł był świetny i szczerze? Mogłabyś zrobić z tego kilka partów ^^ takie to było kochane i słodkie i Kya <3
    Seksy seky seksy ^^ to co lubię.
    Na początku myślami że Minho pójdzie tam i zginie czy coś go na straszy czy coś xd a tu takie Jaja się okazały haha.
    Bardzo mi się podobało i czekam na więcej twoich opowiadań <3
    Weny, weny, weny~

    OdpowiedzUsuń