- No dobra, zaczynamy! - wrzasnął Taemin.
Ich "zespół" miał właśnie pierwszą próbę na sali gimnastycznej. Miedzianowłosy zmienił się nie do poznania, gdy tylko przekroczyli drzwi. Od samego początku zaczął rozstawiać wszystkich w odpowiednie miejsca, jakby drabinki i inne sprzęty sportowe dodawały mu odwagi.
Najmniej zdziwiony był Minho, który nadal skrycie przyglądał się każdemu treningowi młodego. Za każdym razem rudzielec, gdy tylko usłyszał pierwsze takty muzyki, wydawał się wyróżniać spośród tłumu idealnymi ruchami, które przyćmiewały nawet te, wykonywane przez trenerkę. Miał w sobie to coś.
Największy szok przeżył Key. Z gestykulacją godną najlepszego aktora rzucił się na Jonghyuna i wydał z siebie coś na kształt jęknięcia pomieszanego z rozpaczliwym płaczem i histerycznym śmiechem.
- Jooongiiii... nasze dziecko dorasta.
Siatkarz doskonale wczuł się w rolę i biorąc Kibuma pod rękę, podszedł do rozmawiających Minho i Taemina. Z poważną miną spojrzał prosto w oczy bruneta, mimo różnicy wysokości. Wziął jego rękę i położył na dłoni zdezorientowanego rudzielca. Z ojcowską czułością popatrzył na niego i westchnął ciężko.
- Macie nasze błogosławieństwo - powiedział.
Onew w tym momencie nie wytrzymał. Parsknął śmiechem i zaczął się turlać po podłodze jak opętany. Tancerz zarumienił się jak dojrzały pomidorek i zakrył pół twarzy dłonią, drugą nadal mając uwięzioną w czułym uścisku Choi.
- Czyli mogę pocałować... - zaciął się na chwilę. - pana młodego?
- Ahh - jęknął Key. - Żabolu ty durny, pominąłeś całą ceremonię, ale tak, możesz - dokończył z szerokim uśmiechem.
Nie zważając na nic, koszykarz ujął w swoje duże, ciepłe dłonie twarz miedzianowłosego. Uśmiechnął się delikatnie i bardzo powoli zbliżył się do jego ust. Musnął je leciutko, zupełnie inaczej niż ostatnio, by po chwili zamienić to w pełen pasji i pożądania pocałunek.
Koniec tej osobliwej pieszczoty nastąpił w mniemaniu Taemina zbyt szybko, co zaowocowało jękiem niezadowolenia. Gdy jednak zdał sobie sprawę z tego, że przed chwilą, po raz kolejny zresztą, Choi go pocałował na oczach wszystkich, miał ochotę zapaść się pod ziemię i stamtąd nie wychodzić... a przynajmniej uciec do łazienki.
Key się rozpłakał. Nie był w stanie uwierzyć, że udało mu się doprowadzić do sytuacji, kiedy charyzmatyczny Minho od tak pocałuje swojego przyjaciela... o ile nadal mógł go nazwać jego przyjacielem.
- Wystarczy tego przedstawienia - zadecydował w końcu tancerz. - Patrzcie i się uczcie.
Przez następne trzy godziny próbowali ogarnąć choreografię wymyśloną przez miedzianowłosego. Kiedy ten w końcu stwierdził, że robią to przyzwoicie, mogli rozejść się do swoich domów. Byli okropnie zmęczeni, może nie wszyscy ale Onew i Key. Reszta jakąś kondycję miała.
Poszli każdy do swojego domu, standardowo dzieląc się na dwie grupy. Tae i Minho poszli w lewo a pozostali w prawo.
Zaczynało się robić chłodno, drobne ciało rudzielca okryte było jedynie cienką bluzą. Zaczął się trząść, co nie uszło uwadze koszykarza. Nic nie mówiąc zdjął swoją kurtkę i zarzucił ją na ramiona swojego... przyjaciela?
- Daj spokój - zmieszał się młodszy. - Już prawie jesteśmy...
- Chyba żartujesz. Trzęsiesz się jak osika i nie próbuj zaprzeczać - odparł brunet głosem nie znoszącym sprzeciwu.
- Minho - jęknął zażenowany. - Nie rób ze mnie kobiety.
- Nawet cię pod dom zaprowadzę - zaśmiał się.
W ramach kary, Taemin postanowił się nie odzywać do koszykarza. Zgodnie z zapowiedzią stanęli razem pod drzwiami. Cisza zrobiła się bardziej niezręczna.
- Minho - szepnął niepewnie chłopak. - Może wejdziesz...
- Skoro nalegasz...
Weszli po cichu do przedsionka, skąd niemal na palcach zakradli się do pokoju rudzielca. Wszystko dlatego, że jego mama lubiła wcześnie chodzić spać, a to wcześniej zawierało się przed godziną 23.
- Nie wiem jak ty - powiedział Tae, siadając na łóżku - ale ja mam ochotę pójść spać.
- Na co czekamy? - zapytał Choi ze swoim uśmieszkiem na twarzy.
- Wypadałoby się wykąpać i chyba nie zamierzasz spać ze mną? - zaniepokoił się rudzielec.
- Czemu nie? W końcu, że tak powiem, ślub mamy za sobą - zaśmiał się.
- Zapomnij - syknął tancerz.
- Cóż... skoro tak, to nie pozostaje mi nic innego niż powrót do domu.
Po cichu przeszli z powrotem pod drzwi. Choi bardzo powoli zakładał kurtkę, nie omieszkając przeciągnąć się w taki sposób, że odsłonił spory fragment umięśnionego brzucha. Obydwaj lekko zachichotali.
- Kocham cię Minnie - szepnął Minho.
Nachylił się nad rudzielcem i ponownie go pocałował, głęboko penetrując wnętrze jego buzi swoim językiem. Oderwali się od siebie nieznacznie dysząc, a oczy im błyszczały.
Koszykarz rzucił ostatnie pełne miłości spojrzenie w stronę rudzielca i wyszedł. Taemin cały rozanielony uśmiechnął się sam do siebie i ruszył w stronę swojego pokoju. Mina momentalnie mu zrzedła, gdy spostrzegł, że na schodach stoi jego brat.
- Ty pieprzony pedale!
" - Ty pieprzony pedale! Jak mogłeś mi nie powiedzieć że masz chłopaka? Minnie, toż to szczęście nad szczęściem! " - tak wyobrażam sb dalszy ciąg XD jak mi tu kurde jakieś problemy dasz to cie zabije ;-;
OdpowiedzUsuńJuż po ślubie... jejku. Dzieci faktycznie im dorosły. Pewnie JongKey muszą być dumni. Nic tylko czekać na wnuki XD
okej powinnam iść spać bo gadam, a raczej pisze dziwne rzeczy..
I czyżby to o mnie była mowa? To ja ta nowa? XD o matko czy można być bardziej durnym niż ja?
Tak, chodzi o Ciebie :)
UsuńNo powiedzmy, że nerw z wczoraj mi przeszedł i chyba skuszę się na twoją wersję... Chociaż... czekaj cierpliwie i się dowiesz ;P
I beż przesady, wnuków nie będzie xd
Ślub >.< A noc poślubna?! XD No nic... Poczekamy ^^ A końcówką to mnie zszokowałaś :O Nie spodziewałam się tego... Niech mu tylko ten jego brat nic nie zrobi ;_;
OdpowiedzUsuńDawaj szybko kolejny rozdział!!! <3
końcówką dowaliłaś... jak możesz?! jak on mu coś zrobi to ja Cię znajdę i zrobię Ci to samo co on mu... to bez sensu...
OdpowiedzUsuńkocham!
chcę więcej~!
weny~~~
Venus~