Jeongguk naprawdę długo się zastanawiał. Bujając się na fotelu w swoim pokoju, ściskał w dłoni zaproszenie. Na początku, a właściwie przez cały czas wydawało mu się, że to nie może być tak piękne. Życie jest okrutne, co do tego był przekonany. Mimo, że chciał, naprawdę nie potrafił uwierzyć, że jego szkolni prześladowcy nagle zmienili podejście i zaczęli się bawić w "dobrych hyungów". To było po prostu zbyt nierealne, by stać się prawdą. Przeczuwał, że kryje się za tym jakiś podstęp, ale w głębi serca miał nadzieję, że jednak się myli. A nadzieja w końcu matką głupich.
Zapominając o swoich problemach, pobiegł do łazienki by zażyć odświeżającej kąpieli i czym prędzej przyszykować się na nadchodzącą zabawę.
Będąc już czystym i pachnącym, stanął przed lustrem. Z wahaniem zerknął na leżącą obok mydła golarkę, a potem na swoją twarz. Nie, definitywnie jeszcze tego nie potrzebował. Jego przystojna, szesnastoletnia twarz nadal pozostawała gładka jak pupcia niemowlęcia i nieskalana żadnym niepożądanym włoskiem. Uśmiechnął się szeroko sam do siebie i wyruszył na poszukiwanie jakiegoś świetnie dobranego stroju.
Nie miał za bardzo w czym wybierać. Nie chodziło o to, że nie mógł sobie pozwolić na zakup większej ilości ubrań, bo renta po zmarłym ojcu opiewała na dość sporą sumkę, a po prostu nie przywiązywał wcześniej większej uwagi do ubioru. Wyciągnął z dna szafy koszulę, którą dostał całkiem niedawno od trzeciej ciotki babki wujka od strony ojca na urodziny i przyjrzał się jej krytycznie. Zrobiona z lekkiego, przewiewnego materiału w nieregularną czarno-czerwono-białą kratę, była o jakiś rozmiar za duża. Ciotka miała chyba krzywe oko i nie potrafiła odpowiednio dobrać wielkości ubrań, a może to on tak schudł...
Szybko kończąc swoje przemyślenia, dołożył do niej czarną koszulkę na ramiączkach i smoliste rurki. Wystarczyło już tylko wszystko założyć, spryskać się jakimiś perfumami i można ruszać na domówkę.
Stojąc przed drzwiami największej willi, jaką kiedykolwiek widział, zaczął się rozmyślać. Absurdalność istnienia jakichkolwiek szans na nagłą zmianę zachowania grupy Bang Yong Guka uderzyła w niego z całą swoją mocą, przyprawiając go o zimny pot. W przeciągu dziesięciu sekund zdarzył całkowicie zrezygnować z pokazania się starszym chłopakom. Odwrócił się i już miał odejść, kiedy drzwi przed nim niespodziewanie się otworzyły, a do uszu dotarła skoczna melodia jakiejś hip-hopowej piosenki.
- O, Kookie! - stwierdził ze zdziwieniem wysoki blondyn na chwilę przed tym, jak wpadł na niego wielce rozbawiony Jongup. - Bang! - wydarł się - Jungkook przyszedł - poinformował dosadnie głośno, przekrzykując muzykę.
- Pierdolisz - odparł z niedowierzaniem.
Charakterystyczne czerwone włosy i ich właściciel pojawiły się w przedsionku. Mina Banga była zdziwiona, chociaż to zbyt mało powiedziane. Stanął w drzwiach i po prostu gapił się na bruneta z rozdziawioną buzią. W ogóle to cała trójka miała podobne miny, choć na ustach Zelo plątał się złośliwy uśmieszek. Wpatrywali się z niedowierzaniem w chłopaka, przypominając marny komitet powitalny.
Jungkookowi zrobiło się głupio. Momentalnie spuścił wzrok i nerwowo zaczął przytupywać stopą o kamienną posadzkę.
- Wejdź - powiedział w końcu Yongguk, otrząsając się z chwilowego transu.
Brunet spojrzał na niego niepewnie i zrobił mały krok do przodu. Momentalnie cała trójka rozstąpiła się przed nim, jak morze czerwone przed Mojżeszem i puściła go przodem. Może jednak to nie był taki zły pomysł.
Jeongguk był odrobinę za bardzo zestresowany i szedł jak na ścięcie. Zupełnie nie zrozumiał reakcji starszych chłopaków, tym bardziej, że w chwili, kiedy weszli do salonu - swoją drogą bardzo bogato ozdobionego - siedzący na kanapie Himchan zakrztusił się jakimś podejrzanie kolorowym napojem i wylał ponad połowę z kieliszka prosto na biały dywan.
- Co robisz idioto? - warknął czerwonowłosy. - Kookie przyszedł - oznajmił.
W pomieszczeniu było ich wszystkich sześciu. Bang Yongguk, lider szkolnej imitacji gangu, podszedł do barku i zajął się przyrządzaniem jakiegoś kolorowego drinka. Zelo - najmłodszy, a zarazem najwyższy z całej gromady blondyn - padł na kanapę obok zszokowanego Kim Himchana i bezceremonialnie położył mu się na kolanach, co starszy skomentował cichym parsknięciem.
Jongup, druga najważniejsza osoba w grupie, przysiadł się do dwóch chłopaków grających w karty, których Jungkook nie znał. Trudno ich było scharakteryzować; z jednej strony wyjątkowi i ekstrawaganccy, a z drugiej podobni zupełnie do nikogo. Typowi przedstawiciele typowego środowiska ulicznych gangów. Żaden z nich nie przywiązał większej uwagi do pojawienia się chłopca.
- Masz, młody - szepnął Bang tuż przy jego uchu i wcisnął mu do ręki pokaźnych rozmiarów kieliszek z bladoniebieskim płynem.
- Ale ja jestem niepełnoletni - oznajmił, odmawiając przyjęcia drinka.
- Nie pierdol - zaśmiał się czerwonowłosy. - Spokojnie, twoich rodziców tu nie ma, możesz śmiało pić.
Chłopak mruknął coś pod nosem nieprzekonany, a wtedy starszy chłopak zabrał mu kieliszek. Leniwie przystawił go do ust i upił odrobinę. Szybkim ruchem wolnej ręki, odchylił głowę bruneta i ściskając policzki, rozchylił jego wargi. Jungkookowi z przerażenia serce zaczęło się tłuc w klatce piersiowej. Kompletnie osłupiał, gdy gdy Yongguk go pocałował.
To niezbyt delikatne zetknięcie ich warg niosło że sobą tysiące drobnych iskierek, a każdą z nich Jeongguk wyraźnie odczuł. Przymknął oczy i chyba nawet cicho jęknął. To jego pierwszy pocałunek... Ale to wcale pocałunek nie był. Bang znalazł po prostu kreatywną i zabawną - w swoim przekonaniu - formę napojenia bruneta alkoholem. Odsunął się nieznacznie i na koniec zlizał odrobinę płynu spływającego po brodzie szesnastolatka.
- Widzisz? Całkiem dobre - zaśmiał się i popchnął zawstydzonego Kooka na kanapę. - Zico, weź wszystkim polej - zwrócił się do jednego z nieznanych brunetowi chłopaków.
Blondyn prychnął rozbawiony, chwycił szklaną butelkę wódki i rozlał do sześciu kieliszków postawionych na stole. Szybka dedukcja pozwoliła Jungkookowi określić, że albo któryś nie pije albo on ma się cieszyć swoim drinkiem, bo tego nie dostanie.
Jednak dostał. Czerwonowłosy wcisnął mu do drugiej ręki przyjemnie chłodny kieliszek i zdarzył jeszcze puścić mu oczko, zanim odwrócił się do reszty.
- No to panowie pijemy za Zelo. Młody, wszystkiego najlepszego - przemówił i jednym haustem wypił zawartość swojego naczynia.
Jeongguk niepewnie zrobił dokładnie to samo. Gardło zapiekło go tak niesamowicie, że zaczął kaszleć, co oczywiście zostało skomentowane wybuchem wesołości wśród reszty.
- Jeszcze się nauczy pić - stwierdził optymistycznie niepijący brunet, uśmiechając się przyjaźnie do chłopaka.
Przez dłuższy czas siedzieli i wznosili kolejne toasty. Z każdym wypitym kieliszkiem, Jungkook stawał się coraz bardziej rozluźniony. Przestał nawet zauważać perwersyjne i pełne pożądania spojrzenia Banga. Kiedy Zico zapalił skręta z czymś, co niesamowicie przyjemnie pachniało, brunet był już tak otępiały, że ledwo kontaktował ze światem. Wielce rozbawiony siedział między Jongupem, a Yonggukiem i z zafascynowaniem przyglądał się świetlistym refleksom powstającym na czerwonych włosach właściciela domu.
Jakoś tak momentalnie stracił poczucie świadomości.
- Dalej chcesz to zrobić? - zapytał Banga Zelo, spoglądając na nieprzytomnego Jungkooka.
- Sam tu przylazł - odparł mu rozbawiony. - Trzeba raz na zawsze pokazać gówniarzowi, że jest tylko zwykłą kurwą i szmatą. Chyba nie sądzisz, że był taki głupi i pomyślał, że chcemy się z nim przyjaźnić - prychnął. - Zobacz, jak będzie jęczał - mruknął i położył dłoń na kroczu bruneta.
Powoli zaczął masować jego męskość przez spodnie. Towarzyszył temu głuchy rechot reszty chłopaków. Yongguk czuł, jak penis dzieciaka rośnie w jego dłoni i zachęcony tą reakcją, ścisnął go dosyć mocno. Z ust Jeongguka wydobył się przeciągły jęk. Czerwonowłosy wyszczerzył się jeszcze bardziej i rozpiął jego rozporek.
- Chyba nie zamierzasz go tu przelecieć - oburzył się jedyny trzeźwy w towarzystwie.
- W sumie to, czemu nie? - odpowiedział mu, oblizując usta.
- Weź się chociaż przenieś do siebie. Nie mam zamiaru tego oglądać.
Bang, udając obrażonego, prychnął pod nosem i, ku zadowoleniu większości, wziął chłopaka na ręce. Dziwiąc się jego niską wagą, zaniósł go do swojego pokoju na piętrze. Wcale niedelikatnie położył go na swoim łóżku i z miną najwybitniejszego krytyka, ocenił jego wygląd. Kookie był słodki i śliczny, to musiał z żalem przyznać. Mimo, że młodszy jedynie o dwa lata, zachował w sobie sporo cech dziecięcych. Taki niewinny... Ale nie według Banga. Czerwonowłosy był całkowicie przekonany, że chłopiec specjalnie go prowokuje i sam się prosi o takie, a nie inne traktowanie. Chociaż okazało się, że rzeczywiście nie wie nic o życiu, nawet nigdy nie pił alkoholu. Yongguk szybko rozgonił te myśli. Przecież to niemal pewne, że Jungkook udawał.
Nie siląc się na ostrożność, czy jakiekolwiek współczucie, usiadł mu na biodrach i z fascynacją, wypisaną na twarzy, podwinął jego koszulkę. Lekko nim wstrząsnęło na widok ciemnofioletowych siniaków odznaczających się na mlecznobiałej skórze. Z początku miał ochotę mocno go przytulić, a chwilę później, uznał, że brunet jest po prostu masochistą. Przesunął zimnymi palcami po jego żebrach i zręcznie zaczął pieścić jego bladoróżowe lekko nabrzmiałe sutki. Jungkook wydał z siebie podobny do pisku jęk. Zachęcony Yongguk posunął się dalej. Rozpiął mu spodnie i zasnął je do kolan. Wsunął rękę pod jego bokserki i przyssał się do jego obojczyka. Jeongguk chyba właśnie wtedy odzyskał przytomność, bo zamiast cicho pojękiwać, wrzasnął, jak obdzierane ze skóry zwierze.
- Zamknij mordę - warknął gniewnie czerwonowłosy, zasłaniając mu usta dłonią.
Jeongguk poczuł, jak zaciśnięta na jego członku dłoń przesuwa się powoli w górę i w dół. Nie podobało mu się to ani trochę. Był zdezorientowany i przestraszony, a na dodatek nadal szumiało mu w głowie od wypitego alkoholu.
- Zostaw - pisnął, a Bang, nic sobie z tego nie robiąc, przeniósł drugą rękę na jego pośladki.
Chłopak był tak zszokowany swoją sytuacją, że ledwo powstrzymywał się od płaczu. Kiedy jednak poczuł wciskający się w niego palec, wszelkie hamulce puściły i najzupełniej w świecie się rozwył.
- Zostaw - chlipnął, wpatrując się w zdziwionego Banga. - proszę.
- Wypieprzaj stąd, mała kurwo - wrzasnął czerwonowłosy, odsuwając się od niego.
Jeongguk niemal w biegu podciągnął spodnie i jako tako poprawił bluzkę. Bał się pójść do salonu, pokazać się na oczy reszcie chłopaków, dlatego odnalazł wyjściowe drzwi i uciekł.
Biegł przed siebie, nie widząc nic przez łzy. Nie chciał wracać do domu, zbyt bardzo obawiał się, że matka znowu dostanie ataku i zacznie się na nim wyżywać. Zmierzał ciągle przed siebie i przed siebie, a nogi poniosły go w całkiem znane miejsce. Po raz kolejny, kiedy życie uświadomiło mu, że jest nikim, przyszedł na wiadukt.
Znowu przywitały go stalowe barierki, zionąc tym samym nieprzyjemnym i złowrogim chłodem, co ostatnio. Było w nich coś na pozór zwykłego, ale niespotykanego za razem, cicha groźba pozbawienia cię wszystkiego, co dobre, całego ciepła. Kiedy dasz się złapać w ich pułapkę, nie pozostanie ci nic innego, jak skoczyć. W sytuacji Jungkook nie było już niczego, co mogłyby odebrać. Czara goryczy się przelała. Ból stał się zbyt rozdzierający.
- Dlaczego? - zapytał.
Nie bez powodu mówią, że alkohol dodaje odwagi.
Złapał obydwiema dłońmi poręcz i jak w transie przerzucił obie nogi na drugą stronę. Spojrzał w dół i odrobinę się zawahał. Koniec... To pojęcie tak absurdalnie abstrakcyjne, że aż rzeczywiste. Czy taki właśnie miał być jego?
Gwiazdy świeciły pięknie. Nawet była pełnia. Przecież mógł się rozkoszować tym widokiem całe wieki. Podróżować z miejsca na miejsce wolny jak ptak. Całkowicie pozbawiony trosk i zmartwień. Nawet nie miał przyjaciół. Nikt by nie zapłakał.
Przechylił się niebezpiecznie blisko krawędzi. Ręce powoli zaczynały mu drętwieć z zimna. Poddał się. Już nie było po co żyć. Upokorzenie osiągnęło maksymalny poziom, niżej upaść się nie dało.
Puścił barierkę.
I w tej samej chwili zaczął żałować. Chyba jednak za późno.
- Pierdolisz - odparł z niedowierzaniem.
Charakterystyczne czerwone włosy i ich właściciel pojawiły się w przedsionku. Mina Banga była zdziwiona, chociaż to zbyt mało powiedziane. Stanął w drzwiach i po prostu gapił się na bruneta z rozdziawioną buzią. W ogóle to cała trójka miała podobne miny, choć na ustach Zelo plątał się złośliwy uśmieszek. Wpatrywali się z niedowierzaniem w chłopaka, przypominając marny komitet powitalny.
Jungkookowi zrobiło się głupio. Momentalnie spuścił wzrok i nerwowo zaczął przytupywać stopą o kamienną posadzkę.
- Wejdź - powiedział w końcu Yongguk, otrząsając się z chwilowego transu.
Brunet spojrzał na niego niepewnie i zrobił mały krok do przodu. Momentalnie cała trójka rozstąpiła się przed nim, jak morze czerwone przed Mojżeszem i puściła go przodem. Może jednak to nie był taki zły pomysł.
Jeongguk był odrobinę za bardzo zestresowany i szedł jak na ścięcie. Zupełnie nie zrozumiał reakcji starszych chłopaków, tym bardziej, że w chwili, kiedy weszli do salonu - swoją drogą bardzo bogato ozdobionego - siedzący na kanapie Himchan zakrztusił się jakimś podejrzanie kolorowym napojem i wylał ponad połowę z kieliszka prosto na biały dywan.
- Co robisz idioto? - warknął czerwonowłosy. - Kookie przyszedł - oznajmił.
W pomieszczeniu było ich wszystkich sześciu. Bang Yongguk, lider szkolnej imitacji gangu, podszedł do barku i zajął się przyrządzaniem jakiegoś kolorowego drinka. Zelo - najmłodszy, a zarazem najwyższy z całej gromady blondyn - padł na kanapę obok zszokowanego Kim Himchana i bezceremonialnie położył mu się na kolanach, co starszy skomentował cichym parsknięciem.
Jongup, druga najważniejsza osoba w grupie, przysiadł się do dwóch chłopaków grających w karty, których Jungkook nie znał. Trudno ich było scharakteryzować; z jednej strony wyjątkowi i ekstrawaganccy, a z drugiej podobni zupełnie do nikogo. Typowi przedstawiciele typowego środowiska ulicznych gangów. Żaden z nich nie przywiązał większej uwagi do pojawienia się chłopca.
- Masz, młody - szepnął Bang tuż przy jego uchu i wcisnął mu do ręki pokaźnych rozmiarów kieliszek z bladoniebieskim płynem.
- Ale ja jestem niepełnoletni - oznajmił, odmawiając przyjęcia drinka.
- Nie pierdol - zaśmiał się czerwonowłosy. - Spokojnie, twoich rodziców tu nie ma, możesz śmiało pić.
Chłopak mruknął coś pod nosem nieprzekonany, a wtedy starszy chłopak zabrał mu kieliszek. Leniwie przystawił go do ust i upił odrobinę. Szybkim ruchem wolnej ręki, odchylił głowę bruneta i ściskając policzki, rozchylił jego wargi. Jungkookowi z przerażenia serce zaczęło się tłuc w klatce piersiowej. Kompletnie osłupiał, gdy gdy Yongguk go pocałował.
To niezbyt delikatne zetknięcie ich warg niosło że sobą tysiące drobnych iskierek, a każdą z nich Jeongguk wyraźnie odczuł. Przymknął oczy i chyba nawet cicho jęknął. To jego pierwszy pocałunek... Ale to wcale pocałunek nie był. Bang znalazł po prostu kreatywną i zabawną - w swoim przekonaniu - formę napojenia bruneta alkoholem. Odsunął się nieznacznie i na koniec zlizał odrobinę płynu spływającego po brodzie szesnastolatka.
- Widzisz? Całkiem dobre - zaśmiał się i popchnął zawstydzonego Kooka na kanapę. - Zico, weź wszystkim polej - zwrócił się do jednego z nieznanych brunetowi chłopaków.
Blondyn prychnął rozbawiony, chwycił szklaną butelkę wódki i rozlał do sześciu kieliszków postawionych na stole. Szybka dedukcja pozwoliła Jungkookowi określić, że albo któryś nie pije albo on ma się cieszyć swoim drinkiem, bo tego nie dostanie.
Jednak dostał. Czerwonowłosy wcisnął mu do drugiej ręki przyjemnie chłodny kieliszek i zdarzył jeszcze puścić mu oczko, zanim odwrócił się do reszty.
- No to panowie pijemy za Zelo. Młody, wszystkiego najlepszego - przemówił i jednym haustem wypił zawartość swojego naczynia.
Jeongguk niepewnie zrobił dokładnie to samo. Gardło zapiekło go tak niesamowicie, że zaczął kaszleć, co oczywiście zostało skomentowane wybuchem wesołości wśród reszty.
- Jeszcze się nauczy pić - stwierdził optymistycznie niepijący brunet, uśmiechając się przyjaźnie do chłopaka.
Przez dłuższy czas siedzieli i wznosili kolejne toasty. Z każdym wypitym kieliszkiem, Jungkook stawał się coraz bardziej rozluźniony. Przestał nawet zauważać perwersyjne i pełne pożądania spojrzenia Banga. Kiedy Zico zapalił skręta z czymś, co niesamowicie przyjemnie pachniało, brunet był już tak otępiały, że ledwo kontaktował ze światem. Wielce rozbawiony siedział między Jongupem, a Yonggukiem i z zafascynowaniem przyglądał się świetlistym refleksom powstającym na czerwonych włosach właściciela domu.
Jakoś tak momentalnie stracił poczucie świadomości.
- Dalej chcesz to zrobić? - zapytał Banga Zelo, spoglądając na nieprzytomnego Jungkooka.
- Sam tu przylazł - odparł mu rozbawiony. - Trzeba raz na zawsze pokazać gówniarzowi, że jest tylko zwykłą kurwą i szmatą. Chyba nie sądzisz, że był taki głupi i pomyślał, że chcemy się z nim przyjaźnić - prychnął. - Zobacz, jak będzie jęczał - mruknął i położył dłoń na kroczu bruneta.
Powoli zaczął masować jego męskość przez spodnie. Towarzyszył temu głuchy rechot reszty chłopaków. Yongguk czuł, jak penis dzieciaka rośnie w jego dłoni i zachęcony tą reakcją, ścisnął go dosyć mocno. Z ust Jeongguka wydobył się przeciągły jęk. Czerwonowłosy wyszczerzył się jeszcze bardziej i rozpiął jego rozporek.
- Chyba nie zamierzasz go tu przelecieć - oburzył się jedyny trzeźwy w towarzystwie.
- W sumie to, czemu nie? - odpowiedział mu, oblizując usta.
- Weź się chociaż przenieś do siebie. Nie mam zamiaru tego oglądać.
Bang, udając obrażonego, prychnął pod nosem i, ku zadowoleniu większości, wziął chłopaka na ręce. Dziwiąc się jego niską wagą, zaniósł go do swojego pokoju na piętrze. Wcale niedelikatnie położył go na swoim łóżku i z miną najwybitniejszego krytyka, ocenił jego wygląd. Kookie był słodki i śliczny, to musiał z żalem przyznać. Mimo, że młodszy jedynie o dwa lata, zachował w sobie sporo cech dziecięcych. Taki niewinny... Ale nie według Banga. Czerwonowłosy był całkowicie przekonany, że chłopiec specjalnie go prowokuje i sam się prosi o takie, a nie inne traktowanie. Chociaż okazało się, że rzeczywiście nie wie nic o życiu, nawet nigdy nie pił alkoholu. Yongguk szybko rozgonił te myśli. Przecież to niemal pewne, że Jungkook udawał.
Nie siląc się na ostrożność, czy jakiekolwiek współczucie, usiadł mu na biodrach i z fascynacją, wypisaną na twarzy, podwinął jego koszulkę. Lekko nim wstrząsnęło na widok ciemnofioletowych siniaków odznaczających się na mlecznobiałej skórze. Z początku miał ochotę mocno go przytulić, a chwilę później, uznał, że brunet jest po prostu masochistą. Przesunął zimnymi palcami po jego żebrach i zręcznie zaczął pieścić jego bladoróżowe lekko nabrzmiałe sutki. Jungkook wydał z siebie podobny do pisku jęk. Zachęcony Yongguk posunął się dalej. Rozpiął mu spodnie i zasnął je do kolan. Wsunął rękę pod jego bokserki i przyssał się do jego obojczyka. Jeongguk chyba właśnie wtedy odzyskał przytomność, bo zamiast cicho pojękiwać, wrzasnął, jak obdzierane ze skóry zwierze.
- Zamknij mordę - warknął gniewnie czerwonowłosy, zasłaniając mu usta dłonią.
Jeongguk poczuł, jak zaciśnięta na jego członku dłoń przesuwa się powoli w górę i w dół. Nie podobało mu się to ani trochę. Był zdezorientowany i przestraszony, a na dodatek nadal szumiało mu w głowie od wypitego alkoholu.
- Zostaw - pisnął, a Bang, nic sobie z tego nie robiąc, przeniósł drugą rękę na jego pośladki.
Chłopak był tak zszokowany swoją sytuacją, że ledwo powstrzymywał się od płaczu. Kiedy jednak poczuł wciskający się w niego palec, wszelkie hamulce puściły i najzupełniej w świecie się rozwył.
- Zostaw - chlipnął, wpatrując się w zdziwionego Banga. - proszę.
- Wypieprzaj stąd, mała kurwo - wrzasnął czerwonowłosy, odsuwając się od niego.
Jeongguk niemal w biegu podciągnął spodnie i jako tako poprawił bluzkę. Bał się pójść do salonu, pokazać się na oczy reszcie chłopaków, dlatego odnalazł wyjściowe drzwi i uciekł.
Biegł przed siebie, nie widząc nic przez łzy. Nie chciał wracać do domu, zbyt bardzo obawiał się, że matka znowu dostanie ataku i zacznie się na nim wyżywać. Zmierzał ciągle przed siebie i przed siebie, a nogi poniosły go w całkiem znane miejsce. Po raz kolejny, kiedy życie uświadomiło mu, że jest nikim, przyszedł na wiadukt.
Znowu przywitały go stalowe barierki, zionąc tym samym nieprzyjemnym i złowrogim chłodem, co ostatnio. Było w nich coś na pozór zwykłego, ale niespotykanego za razem, cicha groźba pozbawienia cię wszystkiego, co dobre, całego ciepła. Kiedy dasz się złapać w ich pułapkę, nie pozostanie ci nic innego, jak skoczyć. W sytuacji Jungkook nie było już niczego, co mogłyby odebrać. Czara goryczy się przelała. Ból stał się zbyt rozdzierający.
- Dlaczego? - zapytał.
Nie bez powodu mówią, że alkohol dodaje odwagi.
Złapał obydwiema dłońmi poręcz i jak w transie przerzucił obie nogi na drugą stronę. Spojrzał w dół i odrobinę się zawahał. Koniec... To pojęcie tak absurdalnie abstrakcyjne, że aż rzeczywiste. Czy taki właśnie miał być jego?
Gwiazdy świeciły pięknie. Nawet była pełnia. Przecież mógł się rozkoszować tym widokiem całe wieki. Podróżować z miejsca na miejsce wolny jak ptak. Całkowicie pozbawiony trosk i zmartwień. Nawet nie miał przyjaciół. Nikt by nie zapłakał.
Przechylił się niebezpiecznie blisko krawędzi. Ręce powoli zaczynały mu drętwieć z zimna. Poddał się. Już nie było po co żyć. Upokorzenie osiągnęło maksymalny poziom, niżej upaść się nie dało.
Puścił barierkę.
I w tej samej chwili zaczął żałować. Chyba jednak za późno.
Nieeee!!!! Kookie musi żyć! I jak mogłaś z przyszłego męża mojej koleżanki niedoszłego gwałciciela?!
OdpowiedzUsuńYong Guk może gwałcić tylko Zela!(taki moj fetysz Banglo xD).
Ale teraz szczerze, bardzo fajnie, chcę wiedzieć jaki to paring! Czekam na next!
Weny! :D
Heh heh...
UsuńJa tylko skorzystałam z faktu iż Bang to taki pedogwałciciel.
A pairing - głównie dzięki Mikado - nadal nieznany ^^
Ty! Nie zrzucaj na mnie dongsaeng, bo sobie pogadamy ;-; xd
UsuńA jeżeli już tu zaczęłam pisać...
GWAŁT! KOCHAM GWAŁTY! ..... Huehuehue :3 Znaczy się, to był taki prawie gwałt, ale też fajnie XD Jej... Jestem sadystką XD Dobra.
Weny Kochana! <333
Daebak!
OdpowiedzUsuńJejku, nie wiem czy będę w stanie wyrazić w słowach jak bardzo mi się podobało. Czekałam z niecierpliwością na następny rozdział i muszę przyznać, że mnie nie zawiodłaś. Ale chyba czuję pewnego rodzaju niedosyt. Chciałabym więcej rozdziałów, ale wiem, że to ff musiało zakończyć się właśnie tak.
Muszę Ci powiedzieć, że masz przyjemny styl pisania. Nie robisz też błędów, za co bogu dziękujmy~
Także życzę weny, czasu no i chęci do pisania nowych opowiadań. Uwielbiam każde twoje ff, przeczytałam każde xd i śmiało mogę powiedzieć, że to jeden z moich ulubionych blogów.
Jeszcze raz życzę weny! Hwaiting!~ ^^
Ojej <3
UsuńNawet nie wiesz, jak wielką radość mi sprawiłaś tym komentarzem.
Styl pisania... hm... skoro uważasz, że jest przyjemny, to dziękuję :)
Błędy robię, ale na szczęście czuwa nad nimi moja kochana beterka - Mikado.
Dziękuję ci bardzo za to, że czytasz i niezmiernie mi miło, iż jest to jeden z twoich ulubionych blogów :)
Co ja czytam? xD
OdpowiedzUsuńJejuuuu... Tak mam ochote tego pedofilskiego Banga udusic no! Jak on tak moze?
Biedny Kookie... Musi zyc! Pozwe Cie do sadu jak sie tak nie stanie xD
I ja tak bardzo chce znac juz pairing *niecierpliwa* jestem strasznie ciekawa :)
Duzo, duzo weny i fighting :*
*Gisa pakuje walizki i ucieka do Honolulu*
UsuńNie pozywaj mnie do sądu!!
Planuję zrobić z tego takie spokojne opowiadanie więc nie wiem, czy prędko poznasz pairing :P
Dziękuję :*
Buuuuu!!
OdpowiedzUsuńNie zgadzam sie!
Kookie żyj!
Rozdział baaaardzo mi się podoba i już nie mogę doczekać się reszty :D
Pozdrawiam i życzę duuuużo WENY!
Czekaj cierpliwie, czwarty rozdział się pisze... lekko opornie, ale zawsze ^^
UsuńDziękuję :*
Xd skoro był Bang, Zelo itp. To gdzie jest Youngjae ?? Xc Łezka [*] chcieli zgwałcić Kookiego ! Idioci xc /Andre
OdpowiedzUsuńPS. Rozdział był świetny !