Kim Kibum zawsze zaliczał się do ludzi ekstrawaganckich. Samym swoim stylem bycia przyciągał uwagę. Doskonałe poczucie stylu i modne ubiory stawiały go na pierwszym miejscu wśród wszystkich tych, którzy chcieli być zauważeni.
Lubił wszelkiego rodzaju świecidełka, wisiorki, kolczyki, bransoletki, breloczki i wszystkie inne badziewia najczęściej przypisywane jako damskie. Jego włosy nieustannie zmieniały kolor, a obecnie królował na nich czarno-niebieski duet, określany jako błękitna fala Dunaju na tle ciemnej otchłani.
Często spotykał się z nieprzychylnymi uwagami nauczycieli, uczniów, a nawet zupełnie obcych ludzi. Jednak jego wrodzona pogarda dla ludzkości pozwalała na całkowite ignorowanie "idiotów z zerowym poczuciem piękna". Do tego dochodził fakt, iż robił za najbardziej opiekuńczą osobę, wśród czterech bożyszczy z Muzycznego Liceum w Seulu.
Była jeszcze jedna z wielu rzeczy, jaką każdy wiedział o Kibumie. Był gejem i do tego wcale się z tym nie ukrywał.
Pomijając fakt, że prawie nikt nie znał jego prawdziwego imienia i nazwiska, był znany i popularny, a samo bycie homoseksualistą dodawało mu tłum fanek od yaoi i niekiedy facetów. Wszyscy zwracali się do niego per Key, a dlaczego? Tego nie wiedział nawet on sam.
Mimo, że zawsze był jaki był, jego prawdzie życie licealne zaczęło się, w momencie kiedy poznał Jonghyuna.
Dzień ten wcale nie był piękny, słońce nie świeciło, za to deszcz lał się godzinami z nieba, zupełnie jakby ktoś na górze robił wielkie pranie chmur. Key chodził sobie przemoknięty po parku, zupełnie ignorując dziwne spojrzenia, jakimi obdarzali go ludzie. Wyglądał jak mokry fragment tęczy, zgubiony gdzieś po drodze do błękitu nieba.
Nie wiadomo, co by się stało, gdyby tamtego dnia Jonghyun nie wracał później niż zwykle ze swojego treningu siatkówki. Zaintrygował go chłopak moknący w deszczu, więc do niego podszedł. Zatarasował mu drogę i uśmiechnął się szeroko, nadstawiając czarny parasol nad głowy obydwu.
Wzrok Key dotychczas wlepiony w rozmokłą ziemię, podniósł się na twarz intruza. Spojrzał na niego swoimi kocimi oczami, a chwilę później tego pożałował. Na swojej drodze spotkał bowiem chłopaka, którego od początku liceum darzył dość osobliwym uczuciem. Zarumienił się delikatnie i nerwowo zagryzł wargę.
- Cześć - przywitał się Jonghyun. - Nie zimno ci czasem?
- Cześć - odparł mu chłopak o tęczowych wtedy włosach. - Może odrobinę chłodno.
- W takim razie chodź, bo się przeziębisz.
Bez zapowiedzi złapał Key za rękę i zaczął ciągnąć w sobie tylko znanym kierunku, a zdezorientowany Kibum nie potrafił nawet zaprotestować. Dał się przyprowadzić prosto do domu chłopaka o wyjątkowo dinozaurzej twarzy i bez zbędnych słów wszedł do środka.
Powitało go przyjazne ciepło i rozkoszny zapach. Zaproszony przez (nie)znajomego wszedł do pokoju, usiadł na sofie i czekał. Po chwili zjawił się Kim, niosąc w dłoniach dwa kubki gorącej czekolady.
I właśnie od tej czekolady zaczęła się ich przyjaźń.
Jakiś czas później poznał Onew i Minho, którzy byli najlepszymi przyjaciółmi Jjonga i to właśnie ta trójka wciągnęła go na szczyt szkolnej społeczności. W zamian za to zyskali jego lojalną przyjaźń i osobę, która zawsze, ale to zawsze zachowywała się wobec nich jak nadopiekuńcza matka.
Z każdym dniem utwierdzał się w przekonaniu, że kocha Jonghyuna całym swoim sercem. Dochodziło do sytuacji, kiedy naprawdę nie chciał przebywać z nim sam na sam. Podczas jednej z takich chwil nie wytrzymał.
- Jonghyun - zaczął niepewnie, zupełnie jak nie on.
- No, co tam, Bummie? - zapytał wesoło wielobrązowowłosy chłopak i usiadł tuż obok Key na kanapie. Tylko on mógł mówić do niego Bummie.
- Musimy porozmawiać - westchnął ciężko. - Będę z tobą szczery. Nie jesteś dla mnie przyjacielem... jesteś kimś o wiele więcej, ja... ja cię kocham.
Przygotowywał się na różne scenariusze. Był gotów przyjąć na siebie obelgi i wyzwiska. Myślał o tym, że chłopak może się na niego rzucić z pięściami, ale tego, co wydarzyło się naprawdę, nawet nie śmiał sonie wyobrażać.
Jonghyun pochylił się nad nim i delikatnie, prawie nie wyczuwalnie musnął spierzchnięte wargi przyjaciela.
- Więc, Bummie - szepnął chrapliwym głosem. - Pozwól mi także kochać ciebie.
Takie niepozorne słowa, a sprawiły, że przestał myśleć cokolwiek. Zarzucił ramiona na szyję Kima i mocno wpił się w jego usta. Tak długo wyczekiwany pocałunek, tyle emocji i pasji przekazanej w jednej chwili. Czuł się jak w niebie. Obaj się czuli.
Silne, ale za razem delikatne dłonie wsunęły się pod jego koszulkę, wywołując dreszcze podniecenia. Po chwili niepotrzebna część garderoby leżała daleko poza zasięgiem ich wzroku.
Jonghyun obrzucił go głodnym spojrzeniem, pod którym Diva stracił całą swoją odwagę i zaczerwienił się nieznacznie. Jęknął cicho, gdy ciekawskie palce zaczęły bawić się jego sutkami.
- Jesteś taki seksowny - westchnął dinozaur i niemalże ugryzł jego delikatną skórę na niezbyt umięśnionej piersi.
- Seksowny, czy nie, my wróciliśmy do domu.
Cały romantyzm chwili przerwał Onew, wtaczający się do własnego mieszkania, ciągnąc za sobą półprzytomnego Minho.
Pierwszy przejaw uczuć był dziwny, w dodatku zniszczony przez kurczakożercę, ale zapoczątkował coś, co nazwane zostało JongKey'em. Jak to w tak popularnych związkach bywa, Key jednomyślnie przez wszystkich określony został jako ten bardziej damski, co nawet go cieszyło. Bardzo, ale to bardzo często zwracali się z Jonghyunem do siebie per "żoneczka" i "mężulek".
Kibum siedział sobie znudzony na kanapie w domu Onew, który stał się ich "bazą" - z niektórych rzeczy się nie wyrasta. Nagle wpadł do środka jego chłopak i z wielkim bananem na twarzy wpatrywał się w Divę.
- Nie było mnie przez dwa dni - westchnął. - Nie przywitasz męża, kochanie?
Key prychnął jak kotek, po czym ucałował delikatnie czoło Jjonga.
- Tylko tyle? - zapytał zasmucony siatkarz.
- Daj spokój, mam kaca.
- Nie było mnie dwa dni, a wy urządzacie picie? - dopytywał się niby obrażonym głosem. - Za karę nie powiem ci, jakiego słodkiego chłopaka dzisiaj spotkałem.
- Taa?
- Nazywał się Lee Taemin.
Key nagle zaczął się głośno śmiać, patrząc chłopakowi prosto w oczy. W jego własnych kryła się psotna iskierka, a w głowie powstał plan zwany "Key - swatka". Po cichu wtajemniczył drugiego Kima w swój pomysł.
Jejku! To było takie słodkie i mmmm i awwww i omomom... Czytam sb spokojnie i czytam, widzę że coś się zaczyna dziać i już w głowie mam "BĘDĄ SEKSY, BĘDĄ SEKSY" ale Ty niszczysz moje mażenia tym, że Onew wrócił z półprzytomnym Minho?! *Foch ma 5 sekund* ok już. Widzę, że zaczyna się coraz bardziej rozkręcać... czekam z niecierpliwoś cią na one shota i nowy rozdział. (Venus ma cichą nadzieję, że będą seksy...) yhm... tak więc życzę weny i hwaiting~~
OdpowiedzUsuńdobra,
OdpowiedzUsuńdobra był lekki JongKey? był i masz się cieszyć xd :D już mam pomysł na
kolejny rozdział i jak tylko wrócę do domu, to biorę się za pisanie :)
Nie mogę się doczekać... lalallalalalla <3
UsuńOni wszyscy poznają się w dziwnych okolicznościach i to takie śmieszne ze te sytuacje, sprawy tak łączą ich i wg. Np. to że Jong znalazł kotka Tae a Key zobaczył to w telefonie i chce ich zeswatac.. jprdl co ja pisze. Nieważne. Po prostu idę czytać następny rozdział bo strasznie mnie wciągnęło i chyba się zakochałam w tym opowiadaniu ^^
OdpowiedzUsuńJeju, tak dużo komentarzy, dziękuję <3
UsuńBardzo się cieszę, że przypadło ci do gustu to opowiadanie i no jeszcze raz dziękuję za tak pozytywne komentarze, nawet nie wiesz, jak bardzo to zachęca do dalszej pracy ;)
Będzie jeszcze więcej tylko narazie nie mogę czytać, ale jak tylko będę miała chwile spokoju to od razu się biorę bo strasznie mnie ciekawi co będzie dalej XD
UsuńI wiem jak bardzo zachęcają, bo sama mam bloga i dlatego staram się u innych komentować ^^
XD
OdpowiedzUsuńMinho i Jinki potrafią zniszczyć nastruj :p
Ale mam nadzieje że będą mieli jeszcze szanse na bliższe spotkanie :3
hah oj będą, będą. Oni wcale nie zniszczyli nastroju, oni wprowadzili zamieszanie w celu wiadomym - NIE BĘDZIECIE TEGO ROBIĆ W MOIM DOMU ~Jinki
Usuń