OSTRZEŻENIA: +18 ZAWIERA SCENY EROTYCZNE
Kim Jonghyun zawsze chodził uśmiechnięty. Taki urodzony optymista, potrafiący znaleźć dobre strony w każdej sytuacji. Jeden z lepszych sportowców w całym liceum o nieziemskim głosie, który bardzo często rozbrzmiewał spod szkolnych pryszniców.
Jego pasją od kiedy tylko pamiętał była siatkówka. Dzięki swojemu uporowi, przekonał rodziców, że nadaje się do tego sportu, więc zapisali go do jednego z seulskich klubów dla młodzieży. Był pracowity i cierpliwy podczas treningów, z zaangażowaniem rozwijał swoje umiejętności, by pewnego dnia zabłysnąć na stanowisku kapitana szkolnej drużyny. Postanowił sobie, że na pewno dorówna swoim idolom z reprezentacji krajowej i bardzo ciężko ćwiczył.
Na kapitana wybrali go jednogłośnie wszyscy członkowie drużyny. Zyskał ich przychylność swoim optymizmem i niezłomną wiarą w zwycięstwo. Podziwiali go także za znakomite zagrania i mądre decyzje podejmowane spontanicznie. Właśnie kogoś takiego aż chciało się słuchać. Kiedy poprzedni kapitan odszedł ze szkoły, nikt nawet nie pomyślał o zaproponowanie na to stanowisko kogoś innego niż Jonghyuna. Jego wielki dzień, w którym zrobił kolejny krok w stronę swojego marzenia był bardzo deszczowy.
Pełen radości wracał do domu, chroniąc zmęczone ciało pod czarnym parasolem. Przyglądał się wszystkim wokół, niemal samym spojrzeniem poprawiając im humor. Robił wszystko, by dać ludziom szczęście, a oni robili to samo dla niego, zwyczajnie odwzajemniając uśmiech.
Idąc chodnikiem myślał o swoich przyjaciołach. Minho i Onew poznał na jednym z meczy, kiedy to poślizgnął się na boisku i upadł, głową uderzając w parkiet. Na chwilę stracił przytomność, a gdy się obudził, siedział nad nim przewodniczący. Obok niego prawie spał inny chłopak, w którym dopiero po chwili rozpoznał Choi'a - chłopaka wybranego na sportowca szkoły.
Obiecali szkolnej pielęgniarce, że go popilnują, na czas jej nieobecności. I właśnie w prowizorycznym szpitalu się poznali. Później Jonghyun spotykał Minho na sali gimnastycznej coraz częściej, bo ich drużyny często miały wspólny termin treningów, toteż korzystał z okazji i rozmawiał z piłkarzem na wszelkiego typu tematy. Naprawdę go polubił. Z Jinkim sprawa miała się całkiem inaczej. Więzy zacieśniali najczęściej na spotkaniach z innymi przewodniczącymi różnorakich kół zainteresowań. Nawet nie spostrzegli się, kiedy ze zwykłych znajomych stali się najlepszymi przyjaciółmi, gotowymi na największe poświęcenia dla dobra pozostałych.
Idąc tak i rozmyślając o najbliższych mu osobach, zauważył zbitek wszystkich kolorów tęczy, pośród przemokniętych drzew i szarej scenerii bloków poza parkiem. Kolorowy chłopak wyróżniał się swoją innością, rozpogadzając smutek świata wesołymi odcieniami na swoich ubraniach. Bardzo, ale to bardzo zaintrygował chłopaka o dinozaurzym uśmiechu.
Podszedł spokojnie do niego i zwyczajnie zaciągnął do swojego domu. Tak właśnie poznał Key, chłopaka o niezwykłym poczuciu stylu i uznaniu dla mody.
I kiedy w końcu uczucia Kibuma wyszły na jaw, był pewien, że czuje to samo. Wiele godzin spędził na rozmowach z Minho, czy Onew, tylko po to, by żalić im się ze swojego problemu. Ci dwaj tylko utwierdzali go w przekonaniu iż kocha tego zwariowanego chłopaka.
Ich deklaracja miłosna, odbywająca się w mieszkaniu przewodniczącego, została zakłócona przez samego właściciela i jego współtowarzysza. Nie można powiedzieć, że się wtedy nie zdenerwował. Po raz pierwszy z jego twarzy zszedł pogodny uśmiech, ustępując miejsca morderczemu wzrokowi.
Nie omieszkał wynagrodzić swojemu nowemu chłopakowi straconej chwili.
Zaprosił Key do siebie, korzystając z wolnego mieszkania. Jego rodzice wyjechali na drugi koniec kraju, do babci Jonghyuna. Chłopak sam przygotował kolację, nakrył do stołu, a nawet pokusił się o ponad dwieście różnorakich świeczek, które rozstawił, oświetlając drogę od drzwi do stołu, a następnie do sypialni.
Bez pukania Kim wszedł do środka, zdejmując przy okazji swoją czarno-niebieską kurtkę w najmodniejszym kroju tej zimy.
- No jestem, kochanie, co chciałeś? - zapytał, a chwilę później mało się nie zakrztusił.
Jonghyun podszedł do niego i wręczył mu czerwoną różę, delikatnie całując drobną dłoń na przywitanie.
- Zapraszam na kolację - rzekł najseksowniejszym głosem, jaki udało mu się z siebie wydobyć.
Sceneria była naprawdę romantyczna. Półmrok stwarzany przez delikatny blask ognia wprowadzał atmosferę tajemnicy, a rozsypane wokoło płatki róż rozsiewały delikatny zapach.
Kibum był zarumieniony na twarzy. Zestresował się powagą sytuacji i cała jego divowatość nagle gdzieś uciekła, pozostawiając Key takiego, jakim był wobec najbliższych. Spróbował tajemniczej potrawy przygotowanej przez jego chłopaka i aż zamruczał. Danie było przepyszne. Idealnie ugotowany ryż z delikatnymi dodatkami, a do tego kieliszek z białym winem. Miał siatkarz gust.
Po skończonej kolacji Jonghyun wstał i zaciągnął Kima do sypialni. Tam popchnął go na łóżko i zawisł kilka centymetrów przed jego twarzą. Czuli na skórze swoje ciepłe oddechy. Patrzyli sobie prosto w oczy z niepewnością i ufnością jednocześnie. Tak, jakby druga osoba była brakującym elementem życia, kimś kogo kochali.
- Bummie - zaczął nieśmiało dinozaurowaty chłopak. - Chciałbym, żebyś wiedział, że zawsze będziesz dla mnie kimś, kto zajmuje szczególne miejsce w moim sercu.
- Jjong... - wyszeptał Key niemal ze łzami w oczach,
- Kim Kibum, czy... czy chcesz być ze mną? Czy chcesz przyjąć mnie do swojego życia i po prostu mi zaufać? - zapytał tak niepodobnym do niego głosem, pełnym powagii. - Bo Bummie, ja cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez twojej kolorowej osoby.
W odpowiedzi Key przyciągnął do siebie jego głowę i musnął ustami jego rozchylone wargi.
- Głupi - wyszeptał łamiącym się głosem. - Przecież już dawno ci powiedziałem, że cię kocham.
Po jego policzkach popłynęły łzy szczęścia. Zyskał osobę, której mógł zaufać, taką, którą darzył najgłębszym z uczuć.
Dalsze wydarzenia potoczyły się bardzo szybko.
Jonghyun starł słone krople z policzków chłopaka i pocałował go. Kibum rozchylił usta w niemym zaproszeniu, a on wdarł się do wnętrza jego ust, zachęcając czuły język do namiętnego tańca rozkoszy.
W sobie tylko znany sposób udało mu się niemal całkowicie rozebrać Kibuma. Obcałował linię jego szczęki i powoli, bez pośpiechu, schodził ustami coraz niżej, znakując bladą skórę chłopaka licznymi czerwonymi punktami. Key wił się pod nim z rozkoszy, jęcząc cicho, gdy Kim zaczął zabawę jego stwardniałymi sutkami. Przyjemność jaką odczuwał zamroczyła mu zmysły, nie pozwoliła jasno myśleć. Był tylko Jonghyun, jego palce, usta, włosy.
Jęknął z protestem, kiedy chłopak zaprzestał pieszczot. Rozdziawił nabrzmiałe usta i szerzej otworzył oczy błyszczące z podniecenia. A siatkarz, jakby chcąc zadać mu bardzo słodką torturę, powoli zaczął zdejmować z siebie koszulkę, odsłaniając opaloną skórę rozpostartą na wyćwiczonych mięśniach. Natychmiast Key zapragnął zasmakować tej kuszącej swoim złotym odcieniem klatki piersiowej i jakby odzyskując pewność siebie przytulił się do nagiego torsu chłopaka, a ustami zassał jeden z sutków. Jonghyun uśmiechnął się pod nosem. W końcu udało mu się przywrócić zadziorną stronę osobowości Kibuma. Wsunął rękę pod gumkę jego kolorowych bokserek i zacisnął ją na potrzebującej uwagi męskości chłopaka.
- Ah Jonghyun, przestań - jęknął nie całkiem świadomie, podczas gdy dłoń Kima poruszała się na jego członku, co jakiś czas zmieniając tempo.
- Niby protestujesz - odparł siatkarz - ale to tutaj się chyba cieszy z moich poczynań, co?
W końcu całkowicie pozbyli się ubrań i całkiem nadzy obdarzali się nawzajem czułymi pocałunkami. Ręce błądziły po rozgrzanych ciałach, było im naprawdę cudownie.
Key cicho jęknął, gdy Jonghyun wsunął w jego ciasną dziurkę palec. Powoli zaczął nim poruszać i nie bacząc na protesty kolorowego chłopaka, dołożył kolejne dwa. Pierwszy szok spowodowany obcym ciałem w organizmie minął, a Kibum instynktownie zaczął wypychać swoje biodra, jakby chcąc głębiej poczuć w sobie przyjemności, jaką niosło delikatne rozciąganie.
- Jjong - wyszeptał Key, kiedy chłopak wyciągnął swoje place. - Proszę bądź delikatny.
Zaufanie. Tylko ono się w tej chwili liczyło. Rozdzierający ból z pierwszym pchnięciem. Ale Jonghyun nie poruszył biodrami nawet o milimetr. Cierpliwie czekał, dając kochankowi czas na przyzwyczajenie się do jego wielkości. Z czułością obcałowywał jego kark, zdobiąc bladą skórę pojedynczymi malinkami. Kiedy poczuł delikatne, jakby ostrożne kręcenie biodrami Kibuma, przestał się kontrolować. Ciasne wnętrze chłopaka opinało się na jego męskości, rozkosznie zaciskając się co jakiś czas. Pchnięcie za pchnięciem. Krzyk za krzykiem. Wili się w miłosnym uścisku, a kiedy osiągnęli spełnienie, zrobili to razem.
Siatkarz idąc ulicą przeklinał w myślach swojego trenera. Kto normalny wysyła kilkunastu siedemnasto- i osiemnastolatków na dwudniowy trening, na drugim końcu kraju? Zmęczenie osiągało krytyczny punkt. Przez całe dwa długie, słoneczne dni nie widział Kibuma. Nie wiedział, co ze sobą zrobić. W dodatku jego żoneczka wyłączyła telefon i żadnego kontaktu z nim nie miał.
Szedł mocno zdenerwowany po powrotnej podróży i niespodziewanie coś czarnego zaczęło biec w jego kierunku.
- Hej, koteczku, zaczekaj! - usłyszał dźwięczny, niemal dziewczęcy głos.
Złapał pędzący kłębek sierści w swoje łapki i ciepło uśmiechnął się do chłopaka wybiegającego zza rogu.
- To twój kot? - zapytał z rozbawieniem w oczach młodszego od siebie rudowłosego chłopaka.
- Tak, mój - odparł nieśmiało rudzielec i wyciągnął ręce po swoją futrzaną kulkę.
Jonhyun cały czas się uśmiechając, obserwował jak czarna aksamitna kulka wędruje po rękawie tego wyglądającego na co najwyżej gimnazjalistę chłopca. W końcu kot zakończył swoją wspinaczkę w przytulnym zagłębieniu kaptura zbyt dużej na miedzianowłosego bluzy. Nie mogąc się powstrzymać, zmierzwił mu włosy i zaśmiał się pod nosem.
- Pilnuj go lepiej - westchnął. - Jestem Kim Jonghyun i nie ma za co, młody.
Odwrócił się na pięcie i zaczął iść w stronę domu Onew. Usłyszał jeszcze ciche "Taemin. Jestem Lee Taemin" i chłopak całkowicie zniknął z pola jego widzenia.
Mieszkanie jego najstarszego przyjaciela cechowało się tym, że cała trójka w składzie Key, Minho i Jonghyun wchodziła do niego i wychodziła nie zawsze dbając o taki szczegół, jak sprawdzenie, czy właściciel jest w środku. Tym razem także nie było inaczej. Korzystając z niezamkniętych na klucz drzwi, siatkarz przeturlał swoje obolałe ciało przez przedsionek, docierając do salonu, gdzie mignęła mu niebieska barwa wymyślnej fryzury Key.
Usiadł obok niego na kanapie i z wesołym uśmiechem wpatrywał się w zmęczoną twarz divy.
- Nie było mnie przez dwa dni - westchnął. - Nie przywitasz męża, kochanie?
Key prychnął cicho i z ledwo wyczuwalnym uśmiechem, delikatnie musnął ustami czoło swojego chłopaka, który ewidentnie liczył na więcej czułości.
- Tylko tyle?
- Daj spokój, kaca mam - odparł mu, teatralnie podpierając czoło dłonią.
- Nie było mnie dwa dni, a wy już chlanie urządzacie - westchnął z wyrzutem. - Za karę nie powiem ci, jakiego słodkiego chłopaka dzisiaj spotkałem.
- Taa?
- Nazywa się Lee Taemin.
Kibum niespodziewanie zaczął się histerycznie śmiać. Całe zajście wydało mu się bardzo, ale to bardzo zabawne.
-Jonghyun - zajęczał cicho, powstrzymując parsknięcia śmiechu. - Poznałeś właśnie przyszłego faceta naszego Minho. I nie wiem czy wiesz, ale pomożesz mi ich ze sobą spiknąć. - Wypowiedź Key nabierała rozmachu, widocznie chłopak wziął sobie do serca misję, by zrobić z przyjaciela i nieznajomego parę roku. Był tym zadaniem bardzo podekscytowany, a Jonghyun wiedział, że w tej sytuacji nawet nie ma wyboru i musi pomóc. - Jutro na stołówce mi go pokażesz i w ogóle muszę go poznać - ekscytował się.
Tak jak zapowiedział, następnego dnia bardzo wesoła gromadka poznała złodzieja, który ukradł serce Minho, Lee Taemina.
Ale to było świetne....!!! Jejku smvsuzbsvksvjsksvdjsbxb *~* Czekam na więcej~ <3
OdpowiedzUsuńWeny i hwaiting~~
PS. Przepraszam, ale nie mogę napisać normalnego komentarza...
Świetna ^^ Naprawdę mi się podoba (/^o^)/ Nie mogę doczekać się dalej~ Weny, żebyś dodała nowy rozdział jak najszybciej >.<
OdpowiedzUsuńBoszeee Tae jest taki słodziutki ~.~ <3 No i scena JongKey taka so romantic <3
Seksy, seksy, seksy omom. Wielbie cie, wiesz? ^^
OdpowiedzUsuńOgólnie to było przesłodkie jak każdy inny rozdział i kochane. Jong i Key *-*
Nasz Dino zachował się głupio ciągnąc obcego faceta do domu ale xd skoro był tak szczęśliwy ze tylko latały kolo niego skowronki szczęścia to czemu nie xD
Końcówka najlepsza " poznałeś właśnie przyszłego faceta naszego Minho " skąd ta pewność Key? ;D a może Tae juz kogoś ma? Haha wali mi ;-;
Awwww <3
OdpowiedzUsuńTo było takie sweet :3
JongKey i 2min, czego chcieć wiecej.