- Mamo, jestem - krzyknął głośno, wchodząc do środka razem z Hoseokiem.
Ciemnowłosa kobieta pojawiła się w drzwiach przedpokoju, ubrana w kolorową sukienkę z długimi rękawami, przepasaną białym fartuszkiem.
- No nareszcie jesteś, obiad stygnie - powiedziała z wyraźną ulgą i niemal namacalną radością w głosie. - Och - westchnęła zaskoczona, gdy zauważyła gościa.
- Dzień dobry - przywitał się Hoseok, uśmiechając się uroczo.
- Dzień dobry - odparła mu wyraźnie zdezorientowana i pytającym wzrokiem spojrzała na swojego syna.
- Mamo, to jest Hoseok, mój kolega. Pomoże mi w angielskim.
Nadal lekko zdziwiona, zlustrowała "kolegę" Jeongguka wzrokiem i kiwnęła ledwo zauważalnie głową.
Obydwaj poszli do pokoju bruneta. Hoseok czuł się dość dziwnie. Mama chłopaka zachowywała się tak, jakby nigdy w życiu Jeongguk nie przyprowadził do domu żadnego kolegi, a co więcej, kobieta przypominała mu matkę jego pierwszej dziewczyny, przez co poczuł się, jakby znowu był kilkunastoletnim szczeniakiem. Aż uśmiechnął się pod nosem.
Rozsiadł się wygodnie na łóżku chłopaka, nie pytając o zgodę i oparł się o miękkie poduszki.
- Ciemno tu - zauważył, z konsternacją patrząc na jedyną zapaloną żarówkę.
- Lubię, jak tak jest - wyjaśnił brunet, ale zapalił pozostałe światła.
Wyciągnął ze swojego plecaka wściekle czerwone książki do języka angielskiego i rzucił nimi w brązowowłosego. Dwudziestolatek wykazał się niezwykłym refleksem i zatrzymał je tuż przed swoją twarzą. Pośmiali się trochę i zaczęli naukę.
Pani Jeon, mama Jeongguka, siedziała w kuchni i próbowała czytać gazetę. Tak jak zalecił jej psychiatra na terapii, szukała sobie jakiejś pasji, a jej zalążek znalazła w czytaniu ludzkich historii i dramatów życiowych, które były tak nieprawdopodobne, że sama się sobie dziwiła, czemu właściwie jej się to podoba. Jednakże od kiedy tylko jej syn wrócił do domu, nie potrafiła się na niczym skupić. Nie pamiętała kiedy ostatnio Jeongguk przyprowadził do siebie kolegę, a tym bardziej kolegę, który rzekomo miał mu pomóc w nauce. Nie bardzo chciało jej się wierzyć w to, że był to prawdziwy powód ich spotkania. Była tam już trzy razy, znajdując błahe powody, a to zaniosła obu obiad, a to ciasteczka, a to coś do picia. Za każdym razem zastawała ich faktycznie się uczących. Była z tego powodu niezwykle zadowolona i szczęśliwa, ale przerażał ją fakt, że Hoseok wyglądał na sporo starszego od jej syna. W dodatku chłopiec ani razu wcześniej o nim nie wspominał...
Wyłączyła gaz pod czajnikiem, którego gwizdek wyrwał ją z rozmyślań i zaparzyła sobie melisę… trzecią tego wieczoru.
Jung przeciągnął się, trzaskając głośno zastałymi stawami w łokciach.
- Umiesz - stwierdził radośnie i poklepał Jeongguka po ramieniu. - Jesteś demonem - skomentował wyczerpany do granic możliwości brunet. - Kto normalny czepia się o wygląd estetyczny liter? Rozumiem błędy w zapisie, ale to nawet nie jest nasz alfabet. Skąd ty w ogóle znasz tak dobrze angielski?
- Mówiłem ci, moja mama jest nauczycielką. To byłby dla niej wielki wstyd i porażka w karierze, gdybym nie umiał - wytłumaczył, sięgając po kolejne ciastko, które przyniosła mama chłopaka. Przegryzł szybko kruchy wafelek i zaczął się podnosić. Tylko wstał, a jego kolana chrupnęły głośno. Obydwaj skrzywili się w tej samej chwili, co wywołało salwę śmiechu.
- Będę leciał - oznajmił w końcu Hoseok.
- Dajesz jakieś korki? - zapytał półżartem Jeongguk. - Masz mój numer - odpowiedział mu tajemniczo brązowowłosy i rzeczywiście, odprowadzony pod same drzwi przez bruneta, wyszedł.
Kiedy tylko drzwi zamknęły się za nowym kolegą Jeongguka, ciemnowłosa kobieta zerwała się na równe nogi i spojrzała na zegar, który samotnie wisiał na kuchennej ścianie pośród szafek. Dochodziła pierwsza w nocy. Nerwowo poprawiła spięte w wysoki kok kosmyki włosów i postawiła kilka kroków w stronę drzwi. Jej nastoletni syn praktycznie wyrósł tuż przed nią.
- Ggukie - westchnęła zaskoczona. Chciała z nim porozmawiać o tym koledze. Odczuwała zwyczajną, matczyną troskę o swoje dziecko.
- Coś się stało? - zapytał brunet zbyt upojony szczęściem, by zauważyć, że po raz pierwszy od dawna mama zdrobniła jego imię.
- Nic, kochanie, idź spać. - Jednak nie była gotowa na taką rozmowę.
Następny dzień okazał się być jeszcze lepszym od poprzedniego. Takie wrażenie miał nie tylko Jeongguk, ale także i jego mama. Rano rozstali się przy drzwiach wyjściowych i każde z nich poszło w swoją stronę. Syn do szkoły, a matka na terapię. Kobieta dostała okazję do powierzenia komuś swoich obaw. Zaskakujący jest fakt, że czasem łatwiej jest powiedzieć coś obcej osobie niż komuś, kogo zna się całe życie... życiowy paradoks, od co.
Jungkook przekraczając drzwi swojej szkoły zażyczył sobie w duhu, żeby nic nie zepsuło jego humoru. Po sesji naukowej poprzedniego wieczoru, wyszedł z sali od języka angielskiego z przeświadczeniem, że Hoseok jest jakimś cudotwórcą, bo kartkówka na wstępie okazała się być dziecinnie prosta. Nie dość, że oddał ją jako pierwszy, to jeszcze napisał wszystko poprawnie, co zaskoczyło nawet zniewieściałą nauczycielkę. Kiedy wpisywała mu piątkę do dziennika, spoglądała na jego zadowoloną minę sponad okularów w czerwonych oprawkach, tak jakby sprawiało jej to wielką trudność. Dodatkowo jego radość spotęgowała myśl, która pojawiła się, gdy opuszczał już teren budynku oświaty. Ani razu nie spotkał tego dnia Banga i jego grupy. I nie chodziło tu bynajmniej o to, że wyjątkowo dzisiaj go nie zaczepiali, a o to, że żadnego z nich nawet nie widział...
Wrócił szczęśliwy do domu, gdzie czekał na niego przepyszny obiad. Pani Jeon naprawdę się postarała. Ugotowała zupę pomidorową i małe pierożki nadziewane grzybami. To wszystko kojarzyło jej się ze zmarłym mężem, a jak zalecił jej terapeuta, powinna oswajać się ze wspomnieniami. Wymienili między sobą standardowe pytania i odpowiedzi, opowiedzieli sobie, co ich spotkało. Z każdym dniem nawiązywali coraz lepszy kontakt. Po skończonym obiedzie chłopak poszedł się uczyć, a wieczorem zawitał w domu Hoseoka, by razem z nim obejrzeć film.
Taka sielanka trwała przez dobry miesiąc. Bardzo często Jeongguk przychodził do swojego starszego kolegi, albo na odwrót. Te ich spotkania bardzo często kończyły się wspólną nauką, a raczej pomaganiem brunetowi w nauce. Jung okazał się być bardzo dobrze wyedukowanym człowiekiem i jak wyjawił któregoś razu, studentem Akademii Sztuk Pięknych, oczywiście na kierunku taneczno-wokalnym. Czasem chodzili razem do wytwórni, gdzie chłopak poznał przyjaciół Hoseoka, których bardzo szybko polubił. Nawet jego mama zaczynała akceptować obecność dwudziestolatka w życiu jej syna i napawało ją to coraz mniejszym lękiem. Znalazła w międzyczasie pracę. Nie było to spowodowane żadnymi problemami finansowymi, a raczej chęcią na zajęcie czymś wolnego czasu.
W pierwszy piątek grudnia, kiedy ulice zaczęły przypominać swoim wyglądem bajkowy, świąteczny świat, do drzwi mieszkania Hoseoka ktoś zadzwonił. Brązowowłosy z niechęcią oderwał się od telewizora. Był naprawdę zmęczony ciężkim treningiem i jego jedynym marzeniem było odpoczywanie. Otworzył z rozmachem drzwi i skulił się z zimna, kiedy lodowate powietrze uderzyło w niego z całym impetem. Momentalnie otworzył szerzej oczy, kiedy zobaczył przed sobą Jeongguka w takim stanie.
- Hyung, mogę dzisiaj u ciebie nocować?
JESTEM PIERWSZA UWAGA! c':
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko z wyszczerzem na pół twarzy, aż mama się mnie zapytała, co mi jest, thanks c':
Dżejhors taki kochany pomaga Kookiemu w nauce no po prostu pięknie, Jestem z Ciebie dumna, Jung ;w;
Super, że mu się zaczęło znowu układać i czuję, że ta sprawa ze zniknięciem Bang'a i reszty to zasługa Jung'a ale pewnie się mylę, jestem za bardzo podejrzliwa c':
I ta końcówka... ahhhh przez Ciebie teraz będę umierała myśląc, co się stało ;; To było do przewidzenia, że ta cała sielanka nie będzie trwać długo i nie wiem, co ją przerwało, jak możesz mi to robić? ;w;
Kolejny rozdział napisany idealnie c': *Piszszybkoboumrę c':*
Weeeny, dużo czasu, ochoty i sarangu ode mnie~! ^u^
Pozdrawiam~ .w.
~JiYeol
Ehe he he moje feelsy taki zajebisty komentarz ^^
UsuńPodejrzewaj sobie co tam tylko chcesz :D
Prawdy się dowiesz w następnym rozdziale :)
Dziękuję, dziękuję <3
Łał! Poczulam sie tak rodzinnie i cieplutko :3 bardzo przyjemniutki rozdzial :)
OdpowiedzUsuńHoseok taki mądry student, a ja i tak ciagle mam go w glowie śmiejącego się cały czas xD
Jestem strasznie ciekawa czemu Kook'ie przyszedl do Hopiego i co mu się stało :o
Oby nic z mamą...
Dużo wenyyyyyyyyyyy <3
Hoseok mimo wszystko wydaje mi się najbardziej odpowiednią osobą na to miejsce. To on właśnie pociesza pozostałych i poprawia im humor. Myślę, że pomimo wygłupów jest w stanie stać się na chwilę "odpowiedzialnym dorosłym"
UsuńWkrótce się dowiesz, co się stało
Dziękuję <3
Strasznie uwielbiam twoje opowiadania. Cieszę się,że piszesz o Jungkooku i reszcie BTS, ponieważ bardzo lubię ten zespół. Nie mam się do czego doczepić, więc życzę weny i powodzenia w tworzeniu dalszych rozdziałów,a w przerwach od pisania zapraszam do mnie: http://200-percent-of-love.blogspot.com/ ^^
OdpowiedzUsuńAj ta Gisa i odpisywanie na komentarze...
UsuńJest mi niezmiernie miło, że uwielbiasz moją twórczość.
O Bangtanach jeszcze duuużo będzie, ale jak to zwykle bywa albo brak czasu albo brak weny.
Twojego bloga obserwuję już od jakiegoś czasu, ale dziękuję za zaproszenie :)