Tego dnia pogoda dopisała. Po tygodniu nieustannego deszczu, w końcu wzeszło słońce, otulając ziemię ciepłymi promykami. Odżywione wodą kwiaty, zaczęły otwierać swoje kielichy, łaknąc tego życiodajnego światła.
Minho postanowił tego dnia wybrać się na piknik razem z Taeminem. Miejsce, które wybrał, znajdowało się niedaleko bariery, osłonięte z każdej strony gęstymi ścianami drzew. Niewielka polanka, którą kiedyś przypadkiem znaleźli na jednym ze spacerów.
Rudzielec przeciągnął się leniwie, leżąc na kocu tuż obok swojego przyjaciela. Uwielbiał takie chwile jak te. Ogólnie kochał ten świat, czerpał przyjemność z odkrywania tajników życia Arianów. Zaprzyjaźnił się z Dante, który pełnił rolę kamerdynera w posiadłości Choi i nawet wpadająca co jakiś czas pani Geun - babcia Minho - znalazła własny kącik w sercu chłopca. Jedyną niezbyt wygodną dla niego rzeczą były codzienne wędrówki do dziadka. To było tak daleko, a na dodatek musiał wstawać tak rano...
- Minhooo - jęknął, podnosząc się do siadu.
- Co? - zapytał pół śpiąco brunet.
- Mógłbyś dać dziadkowi to lusterko, żebym nie musiał codziennie tam chodzić?
- Nie - odparł krótko. - To skarb przekazywany od dawna z pokolenia na pokolenie - dodał. - To lustro nie może być używane przez nikogo innego. Jedynie ci, których łączy prawdziwa miłość, będą w stanie się zobaczyć...
- Miłość? - zapytał ze zdziwieniem chłopak.
- Tae, wytłumacz mi, jak inaczej mam nazwać to uczucie - szepnął, przyciągając rudzielca za poły swetra do siebie. - Kiedy jestem z tobą, czuję się szczęśliwy, a kiedy cię nie ma, martwię się, nie jestem w stanie znaleźć sobie miejsca, wszystko nagle staje się nudne... Wciąż tego nie rozumiem. Ale to nie ważne - powiedział, spoglądając na czerwoną twarz Taemina. Wydała mu się ona podobna do wisienki, takiej słodkiej i delikatnej. Niespodziewanie przyciągnął głowę rudzielca do siebie i delikatnie ucałował rozchylone usta.
Z gardła chłopaka wyrwał się cichy jęk zaskoczenia, ale i przyjemności. Nigdy by nie uwierzył, że coś takiego się mu przytrafi. Czym jest pocałunek wiedział jedynie z książek, a one i tak nigdy nie byłyby w stanie oddać całej gamy uczuć, które nagle go zalały. Niesamowite uczucie ciepła, delikatne mrowienie w policzkach. Czuł, że staje się czerwony, ale zupełnie mu to nie przeszkadzało. Liczył się tylko Minho.
To właśnie brunet był tym, który to przerwał. Delikatnie odsunął od siebie rudzielca i zanim na jego twarzy zdążyłby pojawić się grymas niezadowolenia, przewrócił go na plecy, samemu zawisając nad nim. Swoimi ciepłymi ustami znalazł wrażliwy punk w zagłębieniu obojczyka. Wysunął swój język i przeciągnął nim po wystającej kości, powodując ni to pisk, ni to jęk Taemina. Po chwili chłopak zaczął się śmiać.
- To łaskocze - wyskomlał pomiędzy spazmatycznymi napadami wesołości.
Momentalnie jednak zesztywniał, kiedy poczuł, że Minho podciąga do góry jego sweter i obcałowuje cały jego tors.
Mężczyzna przestał myśleć. To drobne ciało pod nim, ta cudowna twarz, na której malowała się przyjemność. Łapczywie zassał się na różowym sutku chłopaka. Za swój osobisty sukces uznał jego reakcję. Taemin zaczął się wiercić, a w jego spodniach widocznie zarysowało się wybrzuszenie. Sprawne usta i język bruneta schodziły coraz niżej, naznaczając bladą skórę krwistymi malinkami i bladoróżowymi śladami zębów.
- Nie - pisnął przerażony rudzielec, kiedy Choi ze swoimi poczynaniami dotarł do jego podbrzusza.
- Minnie - pieszczotliwie zdrobnił jego imię. - Zaufaj mi...
- Nie - znowu wyjęczał chłopak, kiedy jego spodnie zostały rozpięte przez wprawne palce Minho, tym razem nie było w jego głosie tej stanowczości sprzed chwili.
- Niby protestujesz - szepnął brunet, zaciskając dłoń na pobudzonej męskości rudzielca. - Ale tutaj jesteś całkiem twardy...
Widząc jak bardzo Taemin się speszył, zaprzestał dalszego komentowania i skupił się na działaniu. Sprawnie pozbył się resztki ubrań chłopaka i z zafascynowaniem pożerał wzrokiem jego chude, blade ciało. Tak delikatne i niewinne, jak kwiat, którego nikt nie zerwał.
Minho oblizał swoje palce i ostrożnie, nie chcąc skrzywdzić rudzielca, włożył w niego jeden. Chłopak cicho zaskomlał, czując dyskomfort, ale chwilę później westchnął z przyjemności, kiedy silna dłoń bruneta zacisnęła się na jego członku. Powoli poruszała się w górę i w dół, co jakiś czas przyspieszając, a później ponownie zwalniając. Doprowadzało to Taemina do białej gorączki, ale co biedny mógł zrobić? Nieprzyjemne uczucie dyskomfortu wkrótce minęło, a kiedy dodany został w końcu trzeci palec, fala przyjemności zalała drobne, blade ciało.
Choi zachichotał pod nosem. Długo na to czekał, ale warto było. Taemin w końcu był jego. Urocze jęki, wydobywające się z gardła rudzielca dawały mu poczucie niesamowitej satysfakcji i zadowolenia. Nagle wyciągnął palce z ciała chłopaka i ugiął mu nogi w kolanach. Te poczynania skwitowane zostały jękiem niezadowolenia, ale zaczerwienione policzki sprawiały, że brzmiało to niezbyt przekonująco.
Powoli wepchnął główkę swojego penisa w jego ciasny otwór. Chłopak pisnął z bólu, jednak nie chcąc w jakikolwiek sposób tego pokazać, sam wypchnął biodra, bardziej nabijając się na pulsującego członka Minho. Zachęcony brunet wszedł w niego głęboko, do samego końca. Kolejny pisk wydobył się z gardła rudzielca. Choi pochylił się nad nim i złożył namiętny pocałunek na jego ustach. Nie poruszył biodrami ani na milimetr, chcąc dać swojemu ukochanemu czas na przyzwyczajenie się do jego wielkości. Dopiero, kiedy Taemin zaczął się niespokojnie wiercić, wycofał się do tyłu i pchnął do samego końca, zahaczając o prostatę rudzielca.
Było im niewyobrażalnie dobrze. Kołysali się w jednym rytmie, całkowicie zgrani. Razem osiągnęli spełnienie.
- Kocham cię - szepnął niepewnie rudzielec, mając twarz wciśniętą w jego ramię.
- Minnie - westchnął Choi. - Ja też cię kocham.
Nawet się nie zorientowali, kiedy zaszło słońce, a świat pogrążył się w ciemności. To Minho pierwszy zaczął się ubierać, przy okazji zakładając Taeminowi jego ubrania. Chłopak przez cały czas krzywił się nieznacznie, na tyle jednak, żeby brunet to zauważył. Do domu został przeniesiony jak prawdziwa księżniczka.
W tym miejscu ich historia wkracza na drogę tej "pięknej i szczęśliwej". Nie mieli w późniejszym życiu żadnych problemów, a ich miłość z każdym dniem rosła, tak jak dorastał Taemin. I mogę wam jeszcze zdradzić, że dobrze żyje im się do dzisiaj...
Żal mi siebie, że dopiero teraz to czytam. Serio. Jakie piękne zakończenie. Idealne dla tej historii :D Czuje się zazdrosna, że ja nie potrafię tak pisać xd
OdpowiedzUsuńSzczerze? To coraz lepiej wychodzą ci sceny z seksem. Na początku pamiętam chyba zawsze były takie jakieś krótkie, a teraz o wiele bardziej się rozpisujesz, ale może to tylko moja wyobraźnia i zła pamięć? XD nieważne..
Weny ~