11.05.2014

Romeo i Julia




- Wu. Yi. Fan. Huang. Zi. Tao. - powiedział siwowłosy mężczyzna do dwóch chłopaków siedzących przed nim. Dokładnie oddzielał każdy wyraz ich imion, by podkreślić, jak bardzo by zdenerwowany. - Dlaczego znowu was tu widzę?

- A bo ja wiem? - prychnął blondyn z dziwnymi worami pod oczami.

Prawa powieka mężczyzny drgnęła nerwowo, a na czole wyskoczyła mu pulsująca żyłka. Zmrużył oczy i z najbardziej srogim wyrazem twarzy, jaki udało mu się przedstawić, wpatrywał się w obydwu uczniów liceum, którego był dyrektorem.

- Więcej szacunku, Zi Tao - syknął groźnie. - To wasza czwarta wizyta w moim gabinecie w tym tygodniu, a mamy wtorek.

- To nie moja wina, że ten durny niedźwiedź się pruje! - warknął z oburzeniem brązowowłosy. 

- Sam się prujesz, idź żreć hamburgery! - odparł mu wrzaskiem Huang.

- Pieprzona panda!

- Nieudacznik z Ameryki!

- CISZA! - wrzasnął mężczyzna, uderzając jednocześnie dłonią o blat biurka. - Jeszcze raz was tu zobaczę, a zostaniecie zawieszeni w prawach ucznia! I nawet nie myślcie, że ominie was kara! - krzyczał. Zerknął na kilka kartek leżących na wierzchu ogromnej sterty i uśmiechnął się podle. - Zgłoście się do pani Lee i pomóżcie jej w przygotowaniu przedstawienia.

- Ale - zaczął Kris.

- Żadnego ale, do widzenia!

Obydwaj wyszli z ponurego gabinetu dyrektora naburmuszeni, ale zaraz po tym, jak drzwi się za nimi zamknęły, obydwaj ryknęli głośnym śmiechem. Tak z nimi było. Dla świata wydawali się być wiecznymi wrogami, a w rzeczywistości łączyły ich ciepłe relacje.  Sami nie potrafili powiedzieć, dlaczego tak jest, ale od kiedy tylko pobili się dla zabawy w pierwszy dzień szkoły, ciągną tę szopkę aż do teraz.

Rozejrzawszy się po korytarzu, brunet popchnął nic niespodziewającego się Tao na ścianę. Oparł się rękami po obu stronach jego głowy i z uśmiechem oblizał usta. Blondyn jakby czytając mu w myślach, przybliżył swoją twarz do jego i delikatnie musnął wargami jego usta. Kris próbował pogłębić pocałunek, ale chłopak zgrabnie mu się wymknął.

- Później, Wu Fan, później - zachichotał.

Przybierając na powrót poważne miny, ignorując się wzajemnie, ruszyli powoli w stronę sali numer trzydzieści osiem, gdzie odbywały się zajęcia koła teatralnego. Królowała tam pani Lee, która nawiasem mówiąc miała trochę nierówno pod sufitem.

Zza drzwi wydobywały się stłumione odgłosy rozmów, śmiechu i całego gwaru, jaki właściwy był każdej szkole. Tao westchnął ciężko i pukając uprzednio, pociągnął za klamkę.  Obydwaj weszli do środka i rozejrzeli się po zdziwionych twarzach amatorskich aktorów. Przeważał na nich szok, pomieszany ze zdziwieniem. Zajęcia teatralne nie były zbyt szczególnie lubiane wśród społeczności męskiego liceum, a na dodatek Wu i Huang przyszli razem!

- W czym wam mogę pomóc, chłopcy? - zapytała pani Lee (jedyna kobieta w sali).

Nauczycielka była dość niska. Długie brązowe włosy nosiła upięte na czubku głowy w gustowny kok przebity szmaragdowo zieloną szpilką. Podkreślone czarnym konturem oczy miały kolor ciemnego brązu, a bladoróżowe usta wyginały się w delikatnym uśmiechu. Jedno spojrzenie wystarczyło, by stwierdzić, że jej zajęcia są lubiane głównie ze względu na jej atuty. Nie wahała się nosić bluzek z dużym dekoltem, a fakt, że uczniowie bezczelnie wlepiają wzrok w jej piersi, bynajmniej jej nie przeszkadzał.

- Dyro nam kazał przyjść i pomóc - wyjaśnił krótko Tao.

- Doskonale! - wykrzyknęła z nową dawką entuzjazmu. - Akurat brakuje nam dwóch aktorów do nowej sztuki! Zagracie główne role! Czytaliście Romeo i Julia?

- No chyba pani żartuje - oburzył się Kris. - Że niby ja mam grać z tą pandą zakochaną parę?

- Wu Fan, chyba zapomniałeś, że w tym momencie nie masz nic do powiedzenia. Zagrasz to tak, żeby dyrektor był zadowolony, zrozumiano?

Pani Lee momentalnie z przemiłej nauczycielki stała się potworem z piekła rodem i nawet Tao zaczął się jej bać. Obydwaj potulnie pokiwali głowami i nie patrząc na zbyt szeroki uśmiech kobiety, zaczęli czytać scenariusz.

- Huang, zagrasz Julię, jesteś niższy od Wu, dobrze?

- Tak... - odparł niepewnie.

Mimowolnie spojrzał na siedzącego obok Krisa. Brunet wytrzeszczył oczy i uderzył się z otwartej dłoni w czoło.  Skierował wzrok na Tao i zaśmiał się głośno.

- Pani sobie żartuje - stwierdził.

- CO TYM RAZEM?

- ekhem - odkaszlnął Wu.  -  "Ziść więc cel moich, stojąc niewzruszenie. I z ust swych moim daj wziąć rozgrzeszenie. Co to w ogóle za tekst? I że niby ja mam pocałować tego bambusożercę?

- W życiu nie dam się pocałować temu wpierdzielającemu hamburgery idiocie! - wrzasnął blondyn, odnajdując czytany przez chłopaka fragment.

- Zrobicie to i koniec tematu - warknęła zirytowana nauczycielka.

- Nie chciałbym się wtrącać - powiedział cicho jakiś chłopak. - Cztery linijki dalej, jest napisane, że Romeo ponownie całuje Julię...

- Cudownie - zawył z rozpaczy Kris.

Przez kilka kolejnych tygodni, dzień w dzień przychodzili po lekcjach na próby. Szło im naprawdę dobrze, lecz za każdym razem, kiedy ćwiczyli sceny z pocałunkami, obydwaj zakrywali swoje usta dłońmi i zbliżali swoje twarze tylko o kilka centymetrów. Strasznie drażniło to panią Lee, ale i tak była dumna z całokształtu.  Stroje wyglądały dokładnie jak te z epoki, a scenografia nie była gorsza od tej wystawianej w teatrze narodowym.

Nadszedł w końcu dzień wystawienia sztuki. Duma przepełniała nie małych rozmiarów piersi nauczycielki. Nikt się nie rozchorował, nikt niczego nie zapomniał. Widownia pękała w szwach. Cała szkoła chciała zobaczyć osławiony moment, kiedy ich najwięksi szkolni wrogowie będą musieli schować dumę do kieszeni i pocałować się kilkukrotnie na oczach wszystkich. Jaka szkoda, że nikt nie znał prawdy.

Przedstawienie trwało. Aktorzy robili wszystko, co w ich mocy, by wyszło idealnie. Zmiany scen. Różnorodne barwy głosów. Dziesiątki pięknych strojów. Główni bohaterowie. Wszystko dopięte na ostatni guzik.

Kolejna zmiana sceny.

- Niewzruszonymi pozostają święci, choć gwoli modłów niewzbronne ich chęci - powiedział Tao, stając naprzeciwko Krisa.

- Ziść więc cel moich, stojąc niewzruszenie. I z ust swych moim daj wziąć rozgrzeszenie - odpowiedział mu wyuczoną formułką brunet.

Wu Fan ujął twarz blondyna w swoje dłonie, stojąc bokiem do publiczności. Zapadła cisza. Wszyscy czekali na to, co zaraz miało się stać. Obydwaj patrzyli sobie w oczy. Ich twarze były coraz bliżej. W końcu jedne usta sięgnęły drugich, zastygając w delikatnym pocałunku.

 W jednej części sali wybuchły wrzaski oburzenia. W innej słychać było podniecone piski nie wiadomo których chłopaków. W pierwszym rzędzie powstało zamieszanie, bo pani Lee zemdlała. Niewzruszeni aktorzy kontynuowali swoje kwestie.

- Moje więc teraz obciąża grzech zdjęty - szepnął Tao tak, że gdyby nie mikrofon, nikt poza Romeo by go nie usłyszał.

Kris ledwo powstrzymał parsknięcie śmiechem, widząc zarumienione policzki blondyna. Co jak co, ale nie spodziewał się po nim takiej reakcji. Myślał, że to właśnie on będzie miał gdzieś, fakt iż całują się na oczach całej szkoły. Cóż, miłe zaskoczenie.

- Z mych ust? O! grzechu, zbyt pełen ponęty, niechże go nazad rozgrzeszony zdejmie! Pozwól.

Ponownie pochylił się nad Tao i ucałował jego rozchylone wargi. Ten pocałunek należał do bardziej namiętnych i na pewno pani Lee byłaby zadowolona... Gdyby tylko odzyskała przytomność.

Dalsza część przedstawienia przebiegła pomyślnie.

- Dziękujemy wszystkim aktorom - powiedział na sam koniec dyrektor. - Zapraszamy na mały poczęstunek.

Rozradowany Huang bardzo chciał pójść i w końcu coś zjeść, ale niestety nie dane mu było zaspokoić głód. Niemalże zaraz po tym, jak zeszli ze sceny, ktoś popchnął go w stronę przebieralni i zamknął od środka drzwi.

Wszelka nadzieja na wycofanie się przepadła, gdy napastnikiem okazał się Kris. Brunet ujął jego twarz w dłonie i opuścił głowę.

- Kris...

Uniósł ręce, jakby go chciał odepchnąć. Wu Fan stłumił przekleństwo. Niech to szlag. Nie potrzeba tysiąca lat doświadczenia, by wiedzieć, że on go pragnie. Szczerze i całkowicie. Czuł jego pożądanie, było prawie namacalne. Dlaczego więc, do wszystkich diabłów, wciąż z nim walczy?

Przygotował się już na odrzucenie, ale ku jego zaskoczeniu Tao zawahał się, a potem, jakże powoli, wsunął dłonie pod jego Romeową koszulę, żeby pogładzić napięte mięśnie torsu. Dotyk był lekki, niepewny, ale całe jego ciało zaskwierczało w palącej potrzebie.

- Tak - wyszeptał.

Zamknął jego usta pocałunkiem, który nie był już żartobliwym drażnieniem się na scenie. Krisem owładnęła żądza cielesna.

Mógłby spłonąć.

Zrzucił koszulę, wplótł palce w jedwab jego krótkich włosów i wycałowywał głodnymi ustami linię policzka. Chciał czuć, jak jego ciepło rozgrzewa jego skórę. Zagłębić się w żarze jego życia.

Chwycił płatek ucha i mrucząc pieszczotliwe słowa, uniósł się, żeby pociągnąć za brzeg jego sukni.

- Tao, ja muszę czuć cię koło mnie - szeptał. - Chcę, dotykać twojej skóry.

- Co my robimy? - spytał cicho, gdy ściągnął mu suknię i rzucił na podłogę.

Popatrzył na niego z rozbawieniem, a dłońmi swobodnie badał smukłe ciało.

- Jeżeli jeszcze się nie domyśliłeś, mój miły, to ja robię coś złego.

Gwałtownie wciągnął powietrze, gdy kciukiem zaczął delikatnie drażnić sutek, aż stał się twardym pączkiem.

- To szaleństwo. Jesteśmy w szkole, napaleńcu.

- Nie przychodzi mi na myśl żadne przyjemniejsze szaleństwo. - Schylił głowę, żeby objąć wargami ten sterczący pączek.

Huang jęknął, kurczowo złapał go za ramiona, instynktownie wygiął się, zapraszając go bez słów.

Wu Fan pieścił językiem i zębami jego wrażliwe ciało, przytrzymywał rękami jgo biodra, żeby nie ocierał się o jego sztywny członek.

Chciał, żeby to trwało.

Osiągnięciu tego celu zagrażało każde uniesienie jego bioder.

Obwiódł językiem jego klatkę piersiową, zaczął pieścić drugi sutek.

- Kris...

- Podoba ci się to? - Lekko liznął jego pierś.

- Boże, tak.

- A to?

Po raz ostatni pociągnął za sutek, powędrował ustami w dół, zatrzymał się przy pępku, zanim zabrał się do poszukiwania skarbów czekających niżej. Rozsunął jego nogi i gładził wewnętrzną stronę ud. Potem miał ochotę przez chwilę podziwiać widok, jaki stanowiło jego ciało.

Blondyn napotkał jego spojrzenie. Jego wzrok płonął złociście, rysy złagodziła namiętność, której nie próbował już ukrywać.

- Kris?

- Jesteś taka piękna, Julio - zaśmiał się.

 Opuścił głowę i przesuwał ustami wzdłuż jego nogi. Chciał poznać każdy atłasowy centymetr jego ciała. Każdą drogocenną krągłość.

Bez problemu podniósł Tao i przeniósł na stół zawalony różnorodnymi ubraniami.

Wtulił twarz pod kolano, muskał ustami linię łydki i delikatną kostkę. Blondyn jęknął, kiedy zaczął ssać palce stopy, biodra uniosły się, ciało wygięło się w łuk.

- To łaskocze - westchnął, chociaż nie zrobił nic, żeby się cofnąć przed powolną pieszczotą.

- Masz łaskotki? - drażnił się z nim, liżąc jego stopę od spodu. Pisnął.

- Kris, przestań.

- Chcę posmakować każdy centymetr ciebie.

- Nie jestem pewny, czy potrafię to znieść.

- Zobaczmy, ile potrafisz znieść.

Chwycił jego drugą stopę i powoli zaczął posuwać się po nodze w górę. Już nie była rozbawiony, jęknął cicho.

Zatrzymał się, doszedłszy do gładkiej linii uda.

- Kris... proszę.

Z uśmiechem położył się między jego nogami.

- Czy tego chcesz, moja Julio? - Przesuwał językiem po wybrzuszeniu w jego bokserkach.

- Och... cholera. - Westchnął, wplątując palce w jego włosy.

Roześmiał się.

- Uznam to za tak.

Rozłożył go przed sobą jeszcze szerzej, gładząc pulsującą boleśnie męskość. Tao oddychał urywanie, uniósł biodra. Jego zapach ogarnął go całego. Był nabrzmiały, bolesny i zdesperowany, żeby znaleźć się głęboko w nim. Najpierw jednak chciał posmakować na swoich wargach jego spełnienia. Ściągnął mu całkowicie bokserki.

Sięgnął w górę, znalazł jego piersi i pociągnął za twarde sutki. Nie przestawał pieścić go językiem, poruszając się w stałym tempie. Oddychał spazmatycznie, palce wczepiał w jego włosy, nogami objął jego szyję. - Kris... -wydyszał.

Palcami drażnił jego dziurkę, co chwila wsuwając jednego i wysuwając. Powoli dokładał kolejne i zatrzymał się na trzech.

Był już blisko, wyczuwał jego mięśnie napinające się z rozkoszy, więc ostatnim, długim muśnięciem zepchnął go, z krawędzi. Zwinnym ruchem przesunął się nad nim i podczas gdy on wciąż drżał, posiadł jego wargi zaborczym pocałunkiem i pchnął głęboko. Jęknął, przesuwał dłońmi po jego plecach, by chwycić go za biodra. Jego smukłe ciało doskonale wpasowało się w ciało Krisa.

Powolnym ruchem wycofał się prawie do samego końca, po czym wbił się z powrotem w jedwabisty żar. Święci w niebie, ależ on był gorący i ciasny i ściskał go, jakby został stworzony właśnie po to, żeby trzymać go głęboko w sobie.

Obsypując jego twarz pocałunkami, Kris kołysał biodrami w przód i w tył, w stałym tempie, Tao objął go nogami w pasie. Podrapał mu skórę do krwi. Zachęcił go pomrukiem, ostry ból tylko wzmagał jego rozkosz. Wtulił twarz w jego szyję. Napięcie narastało, więc wsunął dłonie pod jego biodra i uniósł go, aby łatwiej mógł wychodzić naprzeciw coraz szybszym pchnięciom.

- Tao, dojdź ze mną - przynaglił go, czuł pod sobą jego drżenie.

 Blondyn zacisnął powieki, gwałtownie rzucając głową po ubraniach.

- Chyba nie mam wyboru - wydyszał.

- To dobrze.

Pieczętując jego usta pocałunkiem, zatopił się w nim. Poczuł jeszcze, jak zaciska się wokół niego, a potem zatracił się w potężnym orgazmie, który wstrząsnął nim do samej duszy.

No, no.

To się wydawało śmiesznym słowem.

Przynajmniej takie było jeszcze chwilę temu.

Nie było to słowo, jakiego Tao użyłby kiedykolwiek.

Teraz jednak, gdy starał się odzyskać oddech, uświadomił sobie, że naprawdę nie ma innego słowa na określenie tego, co się właśnie stało.

- Kris, ty niewyżyty erotomanie.

- Też cię kocham Julio - odparł mu brunet i delikatnie pocałował go w czoło.


9 komentarzy:

  1. Wow, fajny pomysł :D haha, nie ma co. Śmiałam się, gdy to czytałam xD haha. "Julio", o boże. Bardzo fajnie napisane, słodkie i były seksy, czego więcej pragnąć? ^^ Chyba tylko więcej takich One Shotów.
    Mam nadzieję, że szybko dokończysz SI, bo spodobało mi się ;3 Także życzę weny, dużoooo XD okej?
    I jeszcze mam pytanie, masz może twittera? ;o

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że ci się podobało :D Nie mam weny do SI, po prostu nie potrafię...
    No niestety nie ćwierkam na twitterze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po części rozumiem jak to jest stracić wene w połowie opowiadania. Szkoda, ale mam nadzieję, że pewnego dnia obudzisz się z ogromną chęcią napisania dalszego ciągu xD haha.

      Usuń
  3. O Matko jedyna!!!!!!
    Toż to było cudowne !!!
    Kocham to <3<3<3<3<3
    Może zamówie sobie kolejnego one shota ??
    Kto tam to wie XD
    Dziękuje dziękuje i jeszcze raz dziękuje <3
    Kocham cię :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle miłości w jednym komentarzu <3
      Też cię kocham i dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  4. Powiem szczerze, nie przepadam za EXO, ale ten One Shot wymiata! Jest tak swietny, że aż wow! <3
    Powodzenia w dalszym pisaniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Aż się uśmiechnęłam i cieszę mordkę jak głupia :D

      Usuń
  5. "Jesteś taka piękna Julio" hahahahah świetnie <3

    OdpowiedzUsuń