15.03.2015

Awakening

Ze mną dzieje się coś dziwnego. Coraz częściej mam takie przemyślenia o swoim życiu... Z powodu jednego z nich powstało to coś... Nie bardzo wiem, jak to nazwać. Chyba funkcjonuje coś takiego jak songfick, czy jakoś tak. Komentarze do piosenki... No naprawdę nie wiem.
Myślę, że będziecie wiedzieć, o kogo chodzi...
________________________________________

W chwili mojego niepowodzenia
Czy ktoś weźmie mnie za rękę?
W momencie, gdy zejdę ze sceny
Czy ta osoba będzie obok mnie?

Zamykam oczy, biorę głęboki wdech. Myślę o chłopakach. Mimo, że teraz jestem sam, to czuję że każdy z osobna i wszyscy razem są ze mną. Wspierali mnie i nadal wspierają, we wszystkim, co robię. Trzymają moją stronę niezależnie od decyzji, jakie podejmuję. Wiem, że mnie nie zostawią, ich jednych mogę nazwać przyjaciółmi. Żałuję jedynie, że nie zawsze tak było...

Powiedz mi, że przeżyję
W tym zimny świecie, po prostu czuj mój nastrój

Jestem liderem, polegają na mnie, godzą się na moje decyzje. To tak duża odpowiedzialność. Od samego początku nie chciałem, żeby to na mnie ciążyło. Zdążyłem oswoić się z despotycznymi rządami hyunga, a tak nagle okazało się, że sam mam się tym zająć. Nie jestem idealny, są sytuacje, które mnie przerastają, ale oni nie mają o to żalu. Wszyscy musieliśmy w jakiejś części dorosnąć, zobaczyć świat oczami dorosłych...

Wiem, że pewnego dnia
Słońce zgaśnie

Naciągam czapkę. W tej chwili to oni są moją siłą, wsparciem, prawie rodziną. Nie wybrałem ich sam, wszystko zaczęło się od decyzji wytwórni. Myślę, że dobrze się stało. Uśmiech każdego z nich jest dla mnie jak nadzieja na lepsze jutro, jak światło w ciemności. Nie pozwalają mi upaść, poddać się i zrezygnować. Tylko, że kiedyś każda nadzieja umrze, a światło przestanie istnieć...

Straciłem zbyt dużo przyjaciół
Wiesz, że straciłem zbyt dużo klanów
stając się piosenkarzem, straciłem zbyt dużo grup.

Było ich wielu. Ciągle zmieniane plany powodowały, że jedni przychodzili, inni odchodzili. Hunchul, i11evn, Supreme Boi, Kidoh... Każdy z nich wniósł do mojego życia cząstkę siebie. Łzy zbierają mi się w oczach, kiedy o nich myślę. Przez zapchany grafik i nowe obowiązki nie miałem i nadal nie mam czasu, by utrzymywać z nimi stały kontakt. Wszystkie te przyjaźnie, każda po kolei, rozpadały się. Powoli, wydzierając część mojej duszy i serca, oddalaliśmy siebie. Nie wiem, co czuli, wiem, co czułem i czuję ja.

Nie mogłem pomóc, ale opluwanie i opluwanie, zbyt dużo powtarzających się potępień
Muszę pozwalać moim oczom patrzyć na zbyt wiele końców
Na zewnątrz było całe pole bitwy, więc wyjmuję topór
Każdej nocy w środku mnie, spokojnie walczę z samym sobą

Każda strata boli, a najbardziej ta, na którą nie masz wpływu, nie możesz nic zrobić, by ją powstrzymać. Jestem bezradny...

Moje serce wali, moi koledzy dźgają mnie w plecy
Mówiąc, że stałem się kretynem po przystąpieniu do wytwórni

Zaciskam pięści. Słuchając komentarze moich byłych przyjaciół, już nie chcę płakać. Chcę im pokazać, jak bardzo się mylą. Wiem, że gdy ludzie myślą "idole" to przychodzą im do głowy tylko makijaż i ubrania. Nie potrafię się z tym pogodzić. Ale szczerze mówiąc, rozumiem obydwa światy. Sam balansuję pomiędzy światem undergroundu i światowej sceny.

Yeah pieprzcie się, jestem idolem, yeah yeah jestem idolem.
Kiedyś nienawidziłem tego, ale teraz kocham ten tytuł
Kiedy wychodzę dać występ, wszystko się kończy, jestem inny od tych, którzy są zepsuci
Teraz, teraz jestem całkowicie znany i jestem sobą

Oni tego nie rozumieją. Dla nich wszystkich bycie idolem to jak obraza. Myślą, że odrzuciłem wszelkie wartości, zaczęło zależeć mi tylko na pieniądzach. Nie mają racji. Przez tak długi czas było mi z tym źle. Wiele razy chciałem zrezygnować, poddać się i wrócić do podziemia... Teraz już wiem, czego chcę. Chcę dotrzeć swoją muzyką do wszystkich, stać się pomostem między undergroundem, a większością.

Czy jestem idolem czy artystą, bądźmy szczerzy, to nie jest ważne
Wasza uwaga, kiedy patrzycie na mnie, to wszystko byłem ja
Przyczepiony do tytułu i zawieszony modyfikatora

Kiedy światło reflektorów świeci mi prosto w twarz, wiem, że to to, co chcę robić.  Jestem sobą, nie wstydzę się tego. Jestem dumny, szczęśliwy, odnalazłem w życiu to, co najważniejsze...

Słuchajcie dobrze, czas płynie, rap łajdaka, który stał się trochę mądrzejszy
To nie są te słowa, gra słów, to po prostu gra wojenna światowych graczy
Znowu walczymy właśnie jak żołnierze, każdego dnia

Nie poddaję się tak łatwo. Każdą chwilę zwątpienia odkupuję coraz cięższą pracą. Zrozumiałem. Nie obchodzą mnie inni. Cokolwiek powiedzą, dam sobie radę, przezwyciężę krytykę, będę o krok dalej niż inni, dam sobie radę.

Yeah, Chodzę jak należy, gdy ryzykuję swoje życie na bitach
Dzisiaj, kiedy śpiewam, ta piosenka jest moimi drugimi urodzinami
Moi kumple, droga, którą mnie prowadziliście, pewność siebie, którą mi daliście
Było więcej niż „Rarri, Lambo, Mercy, Maserati masz mnie?

Nie żałuję żadnej decyzji. Moi przyjaciele dali mi więcej niż pieniądze. W końcu to zrozumiałem. Nauczyli mnie tych wartości, których nie znałem. Miłość, przyjaźń, oddanie, braterstwo. Ja to mam, a wszyscy ci, którzy śmieją mi się w twarz... oni zwyczajnie zazdroszczą. 

Teraz po prostu przyjdź i daj mi XO. Przynieś swoją następną duszę
cynicznym uśmiechem bez końca, ale jestem Rimbauda, twój czas wysłany z piekła BUUM!

Pieniądze? To tylko środek do przeżycia. Chcesz mi coś udowodnić? Po prostu pokaż te dobre emocje. Spraw bym uwierzył, że potrafisz kochać, żałować i przepraszać, Pozwól się złamać i wyprostować. Od początku, tyle razy, ile będzie trzeba. Znoś upokorzenia, chodź z podniesioną głową, nie klęcz przed nikim. Bądź sobą.

W chwili mojego niepowodzenia
Czy ktoś weźmie mnie za rękę?
W momencie, gdy zejdę ze sceny
Czy ta osoba będzie obok mnie?

 Wciąż od nowa i od nowa. Zaufałem wam, nie zawiedźcie mnie...

Wiem, że pewnego dnia
Słońce zgaśnie


10.03.2015

The year of us


Moi drodzy,
Dokładnie dzisiaj, 10 marca 2015 roku obchodzimy pierwszą rocznicę bloga.
Przyznam szczerze, nie spodziewałam się po sobie takiej wytrwałości. Sam pomysł założenia bloga był zwykłym kaprysem, nie wiązałam z nim żadnych spekulacji na przyszłość, nie darzyłam uczuciem, ot zwykła zachcianka. W tej chwili, Make it shinee... jest nieodłączną częścią mojego życia. Każdą opisaną tu historię przeżywam jak własną, każdy pomysł bierze się prosto z serca. Nie wyobrażam sobie w tej chwili mojego życia bez dodawania nawet najgłupszych postów, czy - przede wszystkim - czytania waszych komentarzy...

W ciągu tych trzystu sześćdziesięciu pięciu dni daliście radę:
  • nabić 21 351 wyświetleń,
  • przeczytać ponad 64 posty (część niestety zniknęła/ została usunięta)
  • napisać 368 komentarzy,
W tej chwili stałych obserwatorów jest 23, a wiem, że to i tak nie wszyscy. 
W przeciągu tego roku kilka razy zmienił się cały wystrój, miałam swoje lepsze lub gorsze koncepcje...
Cała tematyka bloga ulega zmianie; będę się starała dodawać posty dotyczące już nie tylko opowiadań, k-pop'u czy Azji, ale także bezpośrednio mnie, mojego życia i zainteresowań.

Nasza drużyna - wszyscy ci, którzy bezpośrednio przyczynili się do tworzenia, powstawania i istnienia bloga - przedstawia się w składzie:
  • Gisa Marii - nie lubię o sobie pisać, jestem główną administratorką/autorką i pomysłodawcą Make it shinee... .  
  • Mikado Black - najcudowniejsza beterka, z jaką miałam okazję współpracować (a nie było żadnej innej poza nią). Z uporem maniaka poprawia wszystkie błędy, pomaga mi w chwilach, które często uznałabym za beznadziejne. Pomimo tego, że poznałam ją, można powiedzieć, przez przypadek, śmiało przyznaję, że stała się dla mnie kimś w rodzaju przyjaciółki <3. Nadal będę dążyć do tego, żeby spotkać ją w rzeczywistości :)
  • Kang Mikao - druga autorka postów na blogu, którą też poznałam przez przypadek :)

Nie wiem, co dalej mam pisać. Jestem tak cholernie dumna z siebie, z bloga, ze wszystkiego. 
Z całego serca dziękuję wam, moi czytelnicy. W chwilach zwątpienia sprawiacie, że uświadamiam sobie, że jest ktoś, kto czeka na moją twórczość. I co tu więcej pisać? KOCHAM WAS WSZYSTKICH <3

Niech ten rok będzie lepszy od poprzedniego i cóż... cierpliwości do mojej znikającej weny twórczej!