Wykorzystany motyw z dramy To The Beautiful You
- Minho, Minho, Minho! - krzyczał
rozradowany blondynek. - Minho!
- Czego się, łobuzie, drzesz? - dość
chłodno przerwał mu wysoki brunet, co jednak nie do końca mu wyszło, bo kąciki
jego ust uniosły się ku górze na sam widok chłopaka.
- No bo Minho, nasza klasa jedzie z klasą
Key na zieloną szkołę do lasu w Osorezan! Pojedziesz? - wykrzyczał, skacząc
wokół swojego przyjaciela.
Brunet tylko spojrzał na jego uradowaną
twarz i już wiedział, że pomimo całej swojej niechęci do tego typu szkolnych
wypraw, pojedzie, byle tylko uśmiech nie schodził z twarzy Taemina. To był jego
największy problem. Nie potrafił odmówić temu małemu, podstępnemu diabełkowi w
skórze aniołka.
- Jasne - powiedział, wysilając się na
radosne brzmienie.
Chwilę później blondyn w tempie odrzutowca
pobiegł prosto przez korytarz, śmiejąc się jak małe dziecko. Choi tylko
odprowadził go wzrokiem, a kiedy Lee zniknął za drzwiami jednej z sal, dotarło
do niego, na co właśnie się zgodził. przeczesał dłonią swoje ciemne włosy i ze
świstem wypuścił powietrze. To się nie mogło udać. On i siedem dni w dziczy, z
obiektem swoich westchnień i resztą szkolnej hołoty. Po raz kolejny wymierzył
sobie mentalny policzek za brak asertywności w towarzystwie Taemina.
Kilka dni później wszyscy stali już przed
ogromnym autokarem. Minho po raz kolejny, stojąc z niewielką walizką, miał
ochotę po prostu uciec. Skutecznie powstrzymywał go wesoły trajkot kręcącego
się wszędzie blondyna. Westchnął ciężko i pokręcił z rozbawieniem głową.
- Jesteś za młody, żeby tak wzdychać, Choi
- odezwał się złośliwy głos za nim. - Nie masz jeszcze siedemdziesięciu lat.
Minho obejrzał się, powstrzymując grymas
niechęci. Spojrzał na zadowolonego z siebie Kibuma i jeszcze raz westchnął.
Byli przyjaciółmi, ale od kiedy na którejś popijawie wyznał mu, że zakochał się
w Lee, Key zaczął robić wszystko, żeby prowokować dziwne sytuacje między nimi.
Pewnego razu niby przypadkiem zamknął ich w składziku na piłki, innego razu,
również niby przypadkiem przewrócił blondyna na Minho, a wtedy całą siłą woli
musiał się powstrzymywać, żeby nie pocałować tych pełnych, rozchylonych z
zaskoczenia ust Taemina. Miał już dość jego pomocy, ale mimo wszystko cieszył
się, że ma takiego przyjaciela.
- Boję się myśleć, co tym razem wymyśliłeś
- mruknął brunet.
- A zobaczysz - szepnął konspiracyjnie i
uśmiechnął się w ten swój koci sposób. - Wiesz, przed chwilą Jae Joon poprosiła
mnie, żebym z nią usiadł, więc nie będę mógł siedzieć z Taeminkiem... Za to
Geun Hye wydawał się bardzo zainteresowany zajęciem mojego miejsca, tuż obok
takiego małego, słodkiego blondaska...
- Nie kończ -warknął Choi. - Kiedy do
ciebie dotrze, że nie potrzebuję twojej pomocy?
- Zastanówmy się... - mruknął, drapiąc się
po głowie i spoglądając w niebo. - Jak Taemin przybiegnie do mnie z okrzykiem:
"Umma, Umma, mam chłopaka, chodzę z Minho!".
- Key - jęknął. - Jesteś wrednym,
podstępnym, okropnym, zadufanym w sobie, rozpieszczonym...
- Najlepszym przyjacielem pod słońcem.
- Idź stąd, zanim mnie szlag jasny trafi -
wrzasnął Minho i zamachnął się ręką tak, jakby chciał uderzyć Kima.
Momentalnie rzucił się na niego rozpędzony
blondynek, wyjąc niczym syrena alarmowa. Otoczył jego szyję rękami, a nogami
uczepił się jego bioder, ściskając najmocniej, jak tylko potrafił.
- Minho! - jęknął żałośnie, z czymś w
rodzaju wyrzutu. - Nie zabijaj mi Ummy!
Stojący obok Key parsknął śmiechem i
poruszając sugestywnie brwiami wyszczerzył się w stronę Choi. Zarzucając swoją
bujną grzywą na bok, oddalił się od przyjaciół, ciągle prychając z rozbawieniem
pod nosem.
Minho nie bardzo wiedząc, co robić, złapał
chłopaka za uda i delikatnie, a stanowczo za razem od siebie odsunął.
- Młody, nikogo nie zabijam - powiedział,
stawiając czerwonego na twarzy chłopaka na ziemi. - Po prostu Key...
- Taemin! - przerwał im krzyk.
Do chłopaków podszedł niewysoki brunet o
dziwnym wyrazie twarzy. Staną przed blondynkiem i wyszczerzył usta w szerokim
uśmiechu. Całkowicie zignorował stojącego obok Choi i drapiąc się po tyle
głowy, zapytał:
- Minnie, usiądziesz ze mną?
Taemin zmieszał się i zaczerwienił
ponownie. Nerwowo przygryzł wargę i spuścił wzrok na swoje buty. Nie zbyt
uśmiechało mu się siedzieć z Geun Hye, bo za każdym razem, kiedy zostawał z nim
sam, chłopak definitywnie się do niego dobierał.
- Ja...
- Minnie siedzi ze mną - wtrącił się
Minho. - I nie pozwalaj sobie, bo dla ciebie to jest Taemin. Tylko ja mogę do
niego mówić Minnie, jasne?
Napięcie było między nimi tak gęste, że z
łatwością dałoby się je kroić nożem. Mierzyli się wzrokiem, wykrzywiając twarze
w złowrogich grymasach. Brakowało tylko rewolwerów i toczącego się krzaku ostu,
a byłoby zupełnie jak na westernie.
- Tylko ty? - prychnął Geun. - Co z
Kibumem?
- To jest jego matka, a poza tym to nie
twoja sprawa! Lepiej będzie, jak już sobie pójdziesz - wysyczał wściekle Choi.
Z pogardliwym uśmiechem brunet odwrócił
się na pięcie i powolnym krokiem ruszył w stronę autokaru.
- Choi, pamiętaj - wrzasnął. - Ja nie
zrezygnuję.
Taemin nie wiedział co zrobić. W jego
mniemaniu Minho zachował się tak, jakby traktował go jako swoją własność. Jakby
chciał go mieć tylko dla siebie. Zagryzł dolną wargę, czując, jak czerwień
wpełza po raz trzeci tego dnia, na jego policzki. Przecież to, co pomyślał było
absurdalne. Minho nie mógł... to było niemożliwe, żeby odwzajemniał jego
uczucia.
- Chodź młody - westchnął brunet. - Można
już wsiadać.
Był wściekły. Zdawał sobie sprawę z tego,
że Geun ma w stosunku do Taemina plany skupiające się głównie na zaciągnięciu
blondyna do łóżka. Za każdym razem, kiedy widział jego twarz, żyłka na czole
zaczynała mu niebezpiecznie drgać, sygnalizując niechybny wybuch nienawiści.
Wsiadł niechętnie do autokaru i zajął
miejsce dla siebie i dla blondyna tuż obok Kibuma i jego koleżanki. Zaraz za
nim wszedł Taemin i ze swoim uroczym uśmiechem zaczął się rozglądać po całym
pojeździe. Dopiero napotykając dziwne w swoim mniemaniu spojrzenie Minho,
zwiesił głowę i powlókł się do niego.
- Naprawdę mogę z tobą siedzieć? - zapytał
jakby wystraszony.
- Myślisz, że pozwoliłbym temu debilowi zająć
miejsce koło ciebie, żeby mógł bez problemu cię obmacywać? Po moim trupie -
odpowiedział mu, uśmiechając się ciepło.
Taemin tylko pokiwał głową, całkowicie się
z nim zgadzając i usiadł pod oknem.
Potem zaczęło się dziać to co zwykle.
Grupa dziewczyn uparła się śpiewać bezustannie tę samą piosenkę, co po chwili
stało się irytujące niczym piłowanie mózgu. Komuś zrobiło się niedobrze i
siedział z twarzą wciśniętą w plastikową torebkę. Jakiś chłopak ze słuchawkami
na uszach słuchał muzyki tak głośno, że dochodziło z nich wyraźne buczenie, ale
nie dało się zrozumieć słów, co było bardzo męczące. Ktoś otworzył paczkę
straszliwie cuchnących chipsów serowo-cebulowych, a siedzący w pobliżu koledzy
głośno protestowali.
Choi nie wiedział co ze sobą zrobić. Z jednej
strony mógł po prostu pójść spać, ale mając świadomość, że Taemin siedzi tuż
obok niego i z uporem maniaka wcina żelki, skutecznie blokowała w nim chęć
zaznania odpoczynku w krainie snów. Wzdychał ciężko raz po raz, kontemplując,
czy powiedzieć blondynowi o swoich uczuciach, czy nie, Cholera, nawet nie
wiedział, czy młody jest gejem.
Z rozmyślań wyrwał go dotyk. Nie było to
jednak przypadkowe szturchnięcie czy mniej przypadkowy kopniak. Na policzku
poczuł muśnięcie ust tak lekkie i delikatne, że przez chwilę zastanawiał się,
czy nie ma jakiś urojeń. W końcu niepewnie spojrzał na siedzącego obok Taemina.
- M..Minho - jęknął cały czerwony na buzi.
- Dziękuję.
- Za co? - zapytał zdezorientowany Choi, z
rozmarzeniem przyglądając się drżącym, różowiutkim wargom blondynka.
- No wiesz... - mruknął pod nosem. - Za
to, że uratowałeś mnie przed Geun Hye.
Minho zaśmiał się lekko i zmierzwił
pieszczotliwie czuprynę na jego głowie.
Po kilku godzinach jazdy dotarli do celu -
wielkiego lasu w Osorezan. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, więc
nauczyciele kazali rozstawić namioty. Przez jakiś czas Taemin stał przy jednym
z drzew i obserwował mięśnie Minho, cudownie prężące się na jego nagich
przedramionach. Oblizał spierzchnięte usta i westchnął cichutko. Choi był na
wyciągnięcie ręki, a zarazem znajdował się tak daleko.
- Minnie - zwrócił się do niego brunet,
nie przerywając pracy. - Powiedz mi, dlaczego nie rozstawiasz namiotu?
- Y... No bo ja... tego no...
- Zapomniałeś - stwierdził krótko Minho.
- Wcale nie! Po prostu myszy mi go zjadły
- tłumaczył się blondynek.
- Idź to zgłoś i powiedz, że będziesz spał
ze mną - westchnął brunet, kończąc rozstawiać namiot.
Wiedział, że właśnie przybił sobie gwóźdź
do trumny. Wycieczka wycieczką, ale jeden namiot? Co prawda, nie wybaczyłby
sobie, gdyby przez jego obawy Taemin musiałby spać z Kibumem, albo co gorsza z
Geun Hye.
Po kolacji gotowanej na ognisku,
wieczornych śpiewach i zabawach oraz po przedstawianiu grupie całego
regulaminu, uczniowie mogli udać się na spoczynek. Minho leżał na swoim
śpiworze, ponieważ było zbyt ciepło, by wchodzić do środka. Podobnie miał
blondynek leżący obok. Wiercił się niespokojnie i wzdychał głośno,
przyprawiając Choi o palpitacje serca. Brunet miał bardzo, ale to bardzo brudne
myśli. Wyobrażał sobie jak Taemin głośniej oddycha i wije się pod jego
dotykiem. Wiedział, że to zły pomysł, bo już po chwili zrobił się boleśnie
twardy. Najgorszy w tym wszystkim był fakt, że nie miał jak sobie ulżyć.
Przecież nie zacznie tego robić tuż obok Lee.
Nagle blondyn usiadł i przetarł czoło
ręką.
- Pójdę się przewietrzyć - oznajmił.
Jemu też nie było łatwo. Miał taką wielką
ochotę, żeby wtulić się w umięśnione ciało swojego przyjaciela i po prostu
zapomnieć o świecie. Wstawał powoli, ale z jego zdolnościami po prostu musiał
się potknąć. Stracił równowagę i zaczął lecieć. Już przyszykował się na bolesne
spotkanie na linii tyłek - ziemia, ale zamiast tego padł na Minho. Brunet
odruchowo złapał go i przycisnął do siebie.
Nastała krępująca cisza. Patrzyli sobie w
oczy, ich twarze znajdowały się zdecydowanie zbyt blisko siebie. Taemin nerwowo
przygryzł wargę i spojrzał na pełne usta chłopaka pod sobą. Przełknął głośno
ślinę.
- Mi..Minho - wyjąkał. -
Prze...przepraszam.
Sam nie wiedział dlaczego jego głowa
zaczęła opadać. Nie mógł się powstrzymać. Myślenie przestało działać. Był tylko
Choi pod nim i jego rozchylone usta, których tak chciał posmakować. Już prawie
ich dosięgnął, gdy niespodziewanie został przeturlany? Tak, właśnie Minho
przeturlał go na drugą stronę namiotu i tym razem to on zawisł nad blondynem.
- Wybacz - mruknął tylko pod nosem i
delikatnie ucałował jego wargi rozchylone w niemym szoku.
Czując ten smak, ledwo się kontrolował.
Wysunął swój język i przesunął nim po ustach Taemina, niemo prosząc o
wpuszczenie do środka.
Chłopak nie umiał odmówić. Zaczął
nieśmiało odpowiadać na przyjemną pieszczotę, a ich języki splotły się w
szaleńczym tańcu. Poczuł na swoim brzuchu coś dziwnego i niepewnie sięgnął tam
ręką. Jęknął z zaskoczenia, czując pod palcami wypukłą męskość bruneta i
delikatnie, jakby bojąc się reakcji Minho, ścisnął jego penisa.
- Minho, kochaj się ze mną - jęknął.
Choi usłyszał ciche westchnięcie, gdy
przesunął dłonie, obejmując jego biodra i odruchowo przyciągając do siebie.
- Taemin?
Pochylił się nad nim. Całe jego ciało
płonęło. Niech to diabli! W tym momencie poczuł się tu jak w domu. Jego
pragnienia były pierwotne niczym u neandertalczyka.
Chce, więc bierze.
- Co? - szepnął, odchylając głowę, gdy
Choi ustami przesuwał po jego szyi.
- Zdajesz sobie sprawę, że nie myślisz
rozsądnie?
- Nie obchodzi mnie to.
Jego język znaczył parzącą ścieżkę wzdłuż
jego obojczyka.
- Po prostu nie chcę, żeby nagle wrócił ci
rozsądek i żebyś odkrył jakieś oryginalne miejsce, w które zechcesz mnie
uderzyć - powiedział ochryple.
Zamiast odpowiedzi, Taemin odchylił się,
żeby zdjąć bluzkę przez głowę. Odrzucił ją na bok.
- Mam nadzieję, że nie będziesz żałował -
powiedział cicho, wyraźnie rozkojarzony, muskając sutki blondyna kciukami.
Lee zadrżał z podniecenia.
- Tak.
Minho pochylił głowę, zaciskając
usta na sutku.
Przymknął oczy, czując przechodzącą przez
całe ciało przyjemną falę.
- Och... Boże, tak.
- A niech to... - Wciąż dręcząc językiem
jego nabrzmiałą brodawkę, Minho z wprawą zaatakował zapięcie dżinsów i po
chwili, przy pełnej współpracy Taemina, miał go na kolanach całkiem nagiego.
Przyciągnął go do siebie i pocałował z desperacką namiętnością.
- Śniłem o tym od tak dawna, kochanie.
Muszę wiedzieć, że to nie jest kolejny sen.
- Nie jestem snem - zapewnił.
Choi arsknął cichym śmiechem, przesuwając
dłońmi wzdłuż jego pleców i bioder.
- To twoja opinia.
- Minho... - szepnął.
- Jesteś taki gorący. Mógłbym wtopić się w
twoje ciepło.
- Myślę, że zrobiłoby ci się cieplej,
gdybyś i ty pozbył się ubrania - zaproponował odważnie blondyn.
- O wiele cieplej. - Nerwowymi ruchami
pomógł mu usunąć ostatnią dzielącą ich barierę.
Wstrzymał oddech, widząc, jak jest
pobudzony. I nagle poczuł ucisk w gardle. Zamierzał uwodzić go powoli i
rozkosznie, lecz teraz myśl o tym, że mógłby go mieć głęboko w sobie, sprawiła,
że porzucił swój plan i zatrącił się w porywie pogańskiej namiętności.
Najwyraźniej błędnie odczytując jego
wahanie, Minho uniósł rękę i delikatnie pogładził go po policzku.
- Jesteś tego pewien, Minnie?
- Tak - wykrztusił. Starał się zachować
kontrolę nad pożądaniem. - W tej chwili to jedyna rzecz, której jestem pewien.
Choi przez dłuższą chwilę przyglądał się
mu badawczo, po czym ujął w dłonie jego twarz i przyciągnął do siebie, by
pocałować go słodko i namiętnie. Taemin przywarł do niego. Wcale nie
przesadzał. W tej chwili nic nie wydawało się mu tak właściwe jak znalezienie
się w objęciach Minho.
Czując dziwną pewność siebie, jakiej
zwykle mu brakowało, przesunął dłońmi po jego muskularnej piersi. Skórę miał
gładką jak jedwab, jakby zapraszał, żeby go dotykać.
Bez zastanowienia pochylił się i przesunął
ustami po jego piersi, napawając się erotyczną mocą, która płynęła w jego
żyłach.
- Mój bohaterze - szepnął, kontynuując
pieszczotę. - Czy to ci się podoba?
- Tak. - Jęknął brunet. Zacisnął dłonie na
jego biodrach i starał się zachować kontrolę.
- A to? - spytał szeptem, przesuwając się
niżej.
- Boże, tak.
- A to?
- Taemin - wykrztusił, gdy Lee dotarł do
napiętych mięśni jego brzucha.
- Tak?
- Nie przestawaj. To będzie jak sen. -
Jęknął.
Blondyn wydał gardłowy pomruk,
powoli i z rozmysłem ocierając się o jego pierś. Każdy nerw jego ciała tętnił
życiem, pobudzony niemal do bólu.
- Próbuję cię tylko przekonać, że nie
jestem snem - Bez ostrzeżenia przesunął się niżej. Zabrakło mu tchu, gdy poczuł
go między udami. Poruszał się ostrożnie, czując mrowienie w dole brzucha. Nagle
Minho chwycił go za biodra. Miał zamglony wzrok.
- Wszystko, co robisz, utwierdza mnie w
przekonaniu, że to tylko sen - szepnął.
- Potrzebujesz więcej dowodów?
- Nie, teraz moja kolej na pocałunki -
oznajmił i przyciągnął go do siebie. - Zamierzam całować cię wszędzie.
Powoli i ostrożnie wycisnął na wargach
Taemina palący pocałunek. A potem przesunął ustami po jego twarzy i wzdłuż
wdzięcznego łuku szyi. Paznokcie blondyna zatopiły się w jego ramionach, gdy
podciągnął go w górę, chwytając sutek zębami. Jęknął cicho i odrzucił głowę,
pozwalając się unieść przepływającym przez jego ciało falom rozkoszy. Choi
tymczasem zajął się drugim sutkiem, niemal doprowadzając Taemina do szaleństwa.
Pragnął mieć go w sobie. Poczuć jego mocne
ruchy.
Ale kiedy starał się zbliżyć do niego,
zdecydowanie uniósł go w górę. Stał chwiejnie, podczas gdy usta bruneta muskały
napięte mięśnie go brzucha, od czasu do czasu przygryzając delikatnie skórę.
Jęknął w proteście i gwałtownie otworzył oczy, kiedy usta zsunęły się jeszcze
niżej na jego ciele.
Ledwie utrzymał się na nogach, kiedy
poczuł jego język. Było coś niebywale dekadenckiego w tym, że stał nad nim,
podczas gdy Minho zręcznie prowadził go do punktu, z którego nie ma powrotu.
W końcu pożądanie wzięło górę. Zamknął
oczy i po prostu pozwoliła mu robić swoje.
Pieczołowicie szukał najczulszego miejsca,
mocno trzymając go za biodra. Taemin zacisnął zęby, czując coraz mocniejszy
nacisk. Tak dalece poddawał się narastającemu napięciu, że niemal w ostatniej
chwili gwałtownie oderwał się od niego.
- Nie - szepnął.
Jakby wyczuwając, że pragnie poczuć go w
sobie, Choi delikatnie opuścił go sobie na biodra, powoli wsuwając się do jego
wnętrza.
Bolało. Zacisnął piąstki na ramionach
bruneta i z cichym sykiem wgryzł się w jego obojczyk. Minho starał się być
delikatny. Niczego nie pospieszał. Pozwolił blondynowi samemu nadziać się na
pulsującą boleśnie męskość i powstrzymał odruch szarpnięcia biodrami ku górze.
Dopiero, kiedy poczuł, jak Taemin delikatnie się kołysze, a ucisk jego zębów
zelżał, zaczął delikatnie podrygiwać biodrami.
Lee westchnął i przywarł do niego jeszcze
mocniej. Czuł, że nic i nigdy nie wydawało się mu tak właściwe, jak kochać się
z Choi.
Przez chwilę tylko napawał się poczuciem
spełnienia. Ale kiedy Minho pozostał nieruchomy, powoli otworzył oczy i
spojrzał na niego pytająco.
- Minho?
- To ty zacząłeś uwodzenie, Minnie -
powiedział ochrypłe. -1 ty możesz je skończyć.
Z uśmiechem oparł dłonie na jego piersi i
powoli uniósł biodra, po czym osunął się z powrotem w dół.
Choi jęknął, a jego palce konwulsyjnie
zacisnęły się na jego udach.
- Boże, zabijesz mnie. Jeszcze raz.
Taemin poruszał się powoli w górę i w dół.
Uśmiechnął się z satysfakcją, napawając się świadomością, że Minho jest
całkowicie zdany na jego łaskę. W tej chwili należał do niego. Był z nim
związany tak blisko, jakby stanowili jedność. Jedną duszę. Jedno serce, bijące
czy nie. Jedno ciało.
Dopiero kiedy poczuł, że jego mięśnie
napinają się tuż przed spełnieniem, ustąpił i pozwolił, żeby brunet sam
poruszał się wewnątrz niego.
Krzyknął w tej samej chwili, gdy zadrżał,
zaciskając się na nim.
Na chwilę stracił poczucie czasu i pławił
się w czystej rozkoszy, aż z cichym jękiem opadł na niego, kompletnie
wyczerpany.
Był wstrząśnięty silnymi doznaniami, ale i
dziwnie ukojony dotykiem ramion, które go przytuliły. Zupełnie jakby został
zrzucony ze szczytu drapacza chmur, by wylądować bezpiecznie w objęciach Minho.
Być może wyczuwając, co się z nim dzieje,
Choi pogładził jego zmierzwione włosy i złożył delikatny pocałunek na czole.
- Wszystko dobrze, Taemin?
Przytulił się do jego muskularnego
ciała.
- Lepiej niż dobrze.
- Nie rozważasz przypadkiem zabicia mnie?
- Na razie nie.
- To dobrze - zaśmiał się cicho, muskając
ustami jego skroń. - Zawsze chciałem ci wyznać, że cię kocham.
Taemin zaśmiał się cicho i mocniej wtulił
w rozgrzane ciało chłopaka.
- Wiesz, że ja też?
Starali się jak mogli by być cicho. Czy im
to wyszło? Nie dowiedzieli się nigdy. Rankiem byli dość bardzo zmęczeni, a
sugestywne spojrzenia Key, przyprawiały blondyna o wypieki na twarzy. Po
siedmiu dniach, razem z Minho wracali do domu już jako para.